Licho zwane depresją
Nastała jesień. Jak co roku, ktoś powie.
Oczywiście. I jak co roku utrwalane są przez wszelkie media wzorce, stereotypy,
stwierdzenia, „przypomnienia” i „klątwy”
oraz porady jak z nimi walczyć (jak leczyć). W radio ciągle, jak na złość
słyszę takie słowa – klucze:
„jesienna chandra”; „jesienny smutek”; „przygnębienie”; „jesienna DEPRESJA”.
Gdyby ktoś czasami zapomniał o depresji
w wirze swoich zajęć, prac i obowiązków, to przestrzeń publiczna przypomni mu,
że mamy właśnie: „czas jesiennej depresji”.
To, jak coroczna (sezonowa) pandemia psychiczna dla społeczeństwa:
„Koniec lata, koniec wakacji. Jesień … oho, nadchodzi depresja !”. Ostatnimi
czasy, pojawiła się nawet – „depresja pourlopowa”. Więc, dla ośrodków
społeczno-opiniotwórczych, socjologów, psychologów, terapeutów,
psychoanalityków, psychiatrów i przemysłu farmaceutycznego (tzw. „Wielka
Farmacja”) – życie ludzkie, samo w sobie, to nic innego jak beczka stresów i depresji. Kiedyś użyto
takiego określenia: „Życie to śmiertelna choroba, przenoszona drogą płciową”
(tytuł filmu). Jak tu żyć, panie doktorze ? Ratujcie fachowcy ! Może jakieś psychoterapie
i hipnozy, a na pewno jakieś prochy. Prochy są dobre na wszystko przecież ! Tak
funkcjonuje dzisiejszy świat, i tak produkuje różne obłędy w przeludnionych
aglomeracjach miejskich (syndrom stada). Media mówią nam jak mamy żyć i jak postrzegać
otoczenie. Programy informacyjne i publicystyczne oraz wszechobecna reklama
(komercja) – wywierają presję na naszą świadomość („dla naszego dobra”); mówią
nam: co mamy myśleć, co mamy lubić, co jest dobra a co złe, co kupować, jak
planować, komu ufać (mimo wielokrotnych dowodów kłamstwa i obłudy). Do tego
dochodzi promowanie nowych i „lepszych” norm moralnych, czy wzorców zachowań dla
współczesnego człowieka w społeczeństwie. Tyczy się to również tworzenia i
rozpowszechnianie nowych zagrożeń. Tak długo będą powtarzać swoje, że z czasem
zaczynamy (często bezwiednie) w to wierzyć i mówić ich „językiem”. Językiem
mediów, polityków i korporacji. Sztaby fachowców od ludzkiego umysłu –
nieustannie nad tym pracują. Mnie osobiście przypomina to, dosłownie (nie w
przenośni) wzorce zaczerpnięte od Wielkiego Brata z „Rok 1984” Orwell’a. Dla
uwiarygodnienia tych przekazów publikuje się przeróżne badania naukowe:
psychologiczne, socjologiczne i medyczne; a nawet w sukurs przychodzą jacyś
dziwni teolodzy i spece od ludzkiej duszy.
Tej propagandzie społeczno-kulturowej
ulegają coraz częściej także ludzie wierzący biblijnie, dla których Biblia
powinna być jedynym źródłem pocieszenia, siły i nadziei, gdyż jest do wiadomość
od samego Boga. Wiadomość do ludu Bożego, która zawiera wieczny przekaz oraz
instrukcję zbawienia i wzorzec nowego życia od Stwórcy. Biblia to nie standardy
życia tego świata ! Niestety świat w swej perfidności (działanie ZŁEGO poprzez
zaprzedanych mu ludzi) próbuje wykrzywiać Słowo Boże dla swych niecnych celów.
Weźmy biblijny przypadek Hioba. Bardzo
często przywoływany przez różne osoby, w tym niewierzące lub nierozumiejące
nauki Słowa Bożego; tylko po to, by uzasadnić rzekome istnienie depresji już w
czasach Starego Testamentu. To zwykła manipulacja współczesnych. Biblijnie
wierzący Chrześcijanie dobrze wiedzą lub powinni wiedzieć, że przykład Hioba,
to próba jakiej został poddany ten mąż Boży, który miał łaskę u Boga od
samego początku. To nie była kara, tylko doświadczenie w wierze przez którą
przeprowadził go sam Stwórca. Łaska Boża uświadomiła samemu Hiobowi jak miłuje
Boga i jak jest Mu wierny; nie tylko w „latach tłustych”, ale i w „latach
chudych” (bieda, kłopoty, nieszczęścia). Nauczyło to Hioba polegania na Bogu
zawsze i we wszystkim, bez względu na okoliczności. Pan Bóg później wynagrodził
to doświadczenie swemu wiernemu słudze. Dlatego postawa typu: „Nie widzę już sensu życia” - nie jest
postawą dzieci Bożych.
Wiem doskonale, że ludzie (zwłaszcza ci
w świecie, którzy nie polegają szczerze na Bogu lub Go nie znają), cierpią z
powodu owej depresji ! Jest to zjawisko prawdziwe. Jest to przykre i godne
współczucia. Wynikiem tego jest nic innego jak grzech w życiu tych ludzi !
Ktoś może powiedzieć, a przecież
istnieje też coś takiego jak: „depresja poporodowa” ! Tak, zwłaszcza, że
coraz częściej się o niej słyszy (ostanie lata), przy okazji nagłaśnianych przez
media tragedii matek i ich niemowląt. Jednak mam śmiałość powiedzieć, iż tyczy
się to świata – ludzi żyjących bez Boga (nienawróconych szczerze do Chrystusa).
Ludzi żyjących w grzechu: bawiącymi
się własnymi ciałami (seks jako przygoda, a nie przywilej małżeński) oraz
niechciana - „przypadkowa ciąża”; nieprzygotowanie do macierzyństwa -
nieodpowiedzialność w małżeństwie lub brak tego związku. Po narodzeniu dziecka –
mogą także występować u kobiety, egoistyczne myśli i pragnienia o powrocie do
trybu życia (zwyczajów) sprzed okresu ciąży. Jednak czy to wyłącznie wina
kobiety ? Do tego wszystkiego dochodzi przecież współodpowiedzialność ojca
dziecka, rodziców matki, teściów i krewnych. Jeśli kobieta zostaje sama z
niemowlęciem i nie ma zapewnionych podstawowych warunków życia (znikąd pomocy),
może popaść w rozpacz. Jedno jest jasne jak słońce, kobiety nigdy same nie
zachodzą w ciążę.
Powiedzmy sobie też i to, iż w ten
sposób nie postępują i tak nie żyją ludzie, którzy szczerze zaufali Chrystusowi
i oddali Mu całe swoje życie. Sednem jest oddanie się pod Boże kierownictwo, a
nie uleganie wyłącznie własnemu ego.
( ! ) Mała
dygresja: jeśli chodzi o dzisiejszy stan moralności i obnoszenia się ze swymi
uczynkami, to straszliwym przykładem może być jedna z polskich
piosenkarek (matka dwojga dzieci), która przyznała się publicznie do tego, że
usunęła ciąże ze swym trzecim nienarodzonym dzieckiem. Przyczyna jaką podała – „potrzeba
wygody”, aby nie zakłócić sobie obecnego trybu życia !!
A później wielu się dziwi i ma pretensje
do Pana Boga, typu: „Dlaczego Bóg na to …[czy tamto] pozwolił ?!” (tragedie,
katastrofy, bieda, głód, choroby, wojny, etc.) Nie pomyślą wówczas, że
wszystkie Boże Prawa, które Stwórca dał ludziom - są łamane, lekceważone i
zmieniane notorycznie. Człowiek staje się „bogiem - panem” życia i śmierci !
A teraz krótko o propagandzie światowego
systemu zniewalania serc (umysłów).
Pewnego rodzaju materiałem poglądowym –
świeckim (niestety nie przedstawiającym wartości biblijnego chrześcijaństwa),
jest np. powieść zaliczana do klasyki literatury XX wieku oraz do nurtu
antypsychiatrycznego: „Lot nad kukułczym gniazdem” Ken’a Kesey’a. Otrzymałem ją
dawno, dawno temu. To prezent od mojej żony w drugą rocznicę ślubu, dziś wydaje
mi się, że to niezamierzona - „ironia mojego prywatnego życia” sprzed
nawrócenia; chociaż nigdy nie cierpiałem na depresję lub na inne zaburzenia
psychiczne (sorry, za prywatną dygresję). Drugim materiałem poglądowym, to film
na motywach w/w powieści i pod tym samym tytułem, z 1975 roku (reż. Miloš Forman). Oba
obrazy ukazują, co prawda z humorem, ale jednak realistycznie – zniewolenie
ludzkich umysłów przez system (w
powieści zwany: „Kombinatem”) opieki psychiatrycznej oraz bezduszność procedur
w otoczce tzw. humanizmu i postępu. Na przykład, praktykowane wówczas jeszcze
(lata 70. w USA) – elektrowstrząsy ! A wszystko to, odbywa się na tle przeżyć
ludzi, którzy „uwikłali się” we własne życie, życie cielesne (bez Boga).
Jednak współczesne realia mogą być o wiele
bardziej przerażające, jeśli wierzyć doniesieniom niektórych mediów
niekorporacyjnych.
Czy depresja może być powodem prośby o
eutanazję przez dorosłego lub dziecko ?
Oto cytat i link:
„Niestety
wszystko idzie zgodnie z tymi wytycznymi i obecnie w Belgii dokonano
eutanazji nieletniego a w Holandii proponuje się eutanazję nieletnich
"nawet dzieci w wieku 12 lat". Poszerzono również zakres powodów dla których
może być wykonana eutanazja i obejmuje on obecnie problemy psychiczne.
Depresja lub trauma może być obecnie przyczynkiem do uśmiercenia pacjenta,
któremu przecież powinno się udzielić pomocy i troski. No, ale to oczywiście
kosztuje ubezpieczycieli i skarb państwa olbrzymie pieniądze, więc taniej jest podać
śmiertelny zastrzyk”.
Jeszcze jedna informacja z otaczającego
nas świata. Obejrzałem ją na początku tego roku w TV. Dowiedziałem się z
pewnego, bardzo popularnego serwisu informacyjnego, że istnieje depresja wśród
dzieci ! Nie potrafię tego zrozumieć, no ale nie wszystko muszę pojmować. Wiem
tylko, że za moich czasów dziecięcych (jestem rocznik 70.), nie było czegoś
takiego wśród dzieci. Moi starsi wiekiem Bracia i Siostry, również takiego
zjawiska nie pamiętają, nie znają. Na przełomie lat 70. i 80. w PRL-u,
dzieciaki takie jak ja: biegały od świtu do nocy po dworze (w czasie wolnym od
szkoły), grały w piłkę nożną, jeździły na rowerach, paliły ogniska, chodziły kąpać
się na basen lub w jeziorach i stawach (nie zawsze bezpiecznie, to fakt).
Jednak, kto wówczas cierpiał na depresję lub myślał o samobójstwie. Miało się
co najwyżej problemy, ale z nauką lub „na pieńku” z rówieśnikami, ale to było
do przeżycia. To nie były tragedie życiowe. Natomiast za wagary i palenie
papierosów, po wywiadówce – w domu był pas skórzany w rękach ojca (VII i VIII
klasa). Na lekcjach W-Fu były później widoczne efekty. To nie była przemoc na
dzieciach, to było ojcowskie wychowanie. Dziś mamy zakaz dawania klapsa
wychowawczego i donoszenie na normalnych rodziców, którzy próbują karcić swoje
dzieci. Dzieciaki z kolei, stają się coraz bardziej egoistyczne i zaczynają żyć
w wirtualnym świecie (komputery plus internet / gry, i smartfony). A kiedy
przechodzą do życia w „realu” – zaczynają się kłopoty, a czasami nawet tragedie.
Jednak nie tylko ta informacja mnie
zszokowała, w tym krótkim materiale filmowym. W pewnym momencie usłyszałem
stwierdzenie narratora reportażu, w które nie mogłem uwierzyć. Początkowo myślałem,
że zwyczajnie się przesłyszałem, ale poszperałem w sieci i znalazłem to
nagranie, które podaje poniżej. Padło tam takie stwierdzenie:
„ … ale przyczyny depresji równie dobrze
mogą być błahe, bo to choroba związana z biochemicznymi procesami w mózgu. Dlatego depresja wymaga leczenia, a nie
usunięcia przyczyny smutku”
Nie chcę nikogo dotknąć, ale już po
pierwszym usłyszeniu tej frazy – na myśl przyszedł mi „wielki przemysł dla
dobra ludzkości”, to tzw. Wielka Farmacja i prężnie rozwijające się środowisko
(lobby) psychologiczno – psychiatryczne (psychoanalityczne); wzorce zza Oceanu.
Nie usuwać przyczyny smutku (pomóc
rozwiązać problem, pocieszyć, być razem), tylko LECZYĆ !
Co to ma być, naganianie klientów ?!
Jeżeli współczesne dzieci i młodzież
mają, aż takie problemy natury psychicznej; to osobiście dopatruję się winy za
ten stan rzeczy, w nadmiernym uzależnieniu od obecnej technologii i braku
większego zainteresowania przez zaganianych i znerwicowanych rodziców. Do tego
dochodzi półświatek z rynkiem narkotyków i brak prawdziwie wychowawczej roli
szkoły, jak i polityki państwa w tym zakresie. Wychowanie z kolei dziś,
należałoby rozpoczynać często – paradoksalnie odwrotnie, od rodziców ! To oni „zarażają”
swoje dzieci: frustracją, kompleksami, chamstwem, bezczelnością, agresją,
postawą roszczeniową w życiu, zachłannością, materializmem i pychą. A jak
przyjdą przeciwności w życiu lub niemożność spełnienia swych pragnień
(pożądliwości), to zaczyna się dramat zwany depresją. Nie mam tego, czego chcę
lub nie jestem tym, kim bym chciał być - to po co żyć ? („Wszystko nie ma
sensu, bo nie spełniły się moje marzenia”).
Dzieci wychowane na ulicy (w slumsach),
nie myślą o depresji, czy samobójstwie – tylko starają się przetrwać i
dostosować do aktualnych warunków (nawet po gwałtownej utracie rodziców). Co
dzieje się z ludźmi dorosłymi i dziećmi wychowanych od kilku pokoleń w
dobrobycie ? Mam na myśli rozpasanie materialne, nadmierny konsumpcjonizm
(graniczący momentami z obłędem) i ciągłe dawanie upustu swoim pożądliwościom. Wszystkim
nam to grozi, jako słabym istotom cielesnym. Jednak ci, którzy kochają Boga
szczerze, muszą oddać Mu swe serca ! Słowo Boże mówi, że są dwa rodzaje bałwochwalstwa:
1) kulty religijne ― rzeźby i obrazy
przedstawiające zwierzęta oraz ludzi (cała Biblia);
2)
chciwość ― pożądliwość / materializm (Ew. Mat.6,19-33; Ew. Łuk.6,24-26; I Kor.6,9-10;
Gal.5,26; Efez.5,5; Kol.3,5; I List Tym.6,6-9; Hebr.13,5-6).
A więc, bałwochwalstwo jest grzechem.
Obrzydliwością dla Boga ! Ludzie chcieliby otrzymywać od Stwórcy opiekę i
wszelakie błogosławieństwa, ale sami obrażają Boga, gdyż chcą żyć po swojemu.
Nie szukają Jego woli, aby ją pełnić
i nie chcą upamiętać się (porzucić
grzech definiowany przez Słowo Boże).
A teraz stricte biblijnie, bo to jest
sednem mojej wypowiedzi (głosem w sprawie depresji) i jednocześnie podaniem
RECEPTY od męża Bożego i kaznodziei, któremu osobiście „nie dorastam do pięt”,
a mianowicie jest nim Martyn Lloyd – Jones, autor książki pt: „Duchowa
depresja”.* Jest to spojrzenie na problem depresji z punktu widzenia człowieka
biblijnie wierzącego, dla którego Biblia jest ŹRÓDŁEM wiedzy, pociechy i siły !
Porusza w niej m. in. takie kwestie jak: serce, grzech, duch niewoli,
dyscyplina, kara i choroba, prześladowanie, próby, pokój Boży. Nie sposób
poruszyć tutaj wszystkich zagadnień, które M.L.-J.
opisuje na bazie Słowa Bożego; dlatego zachęcam do lektury.
Pod koniec swej książki M.L.-J., napisał coś, co chciałbym użyć jako swoistą
„receptę” (lekarstwem bowiem jest Biblia i tylko ona), na panoszące się Licho
wśród Chrześcijan:
„Widzimy
wyraźnie, że Paweł nauczył się znajdować zadowolenie i zaspokojenie tylko i
wyłącznie w Chrystusie. My także powinniśmy zależeć od Niego. Aby pojąć tę
lekcję, musimy poznać Go i nauczyć się przebywania w społeczności z Nim oraz
odnajdywania w Nim przyjemności. Niebezpieczeństwem jest fakt, że niektórzy z
nas spędzają zbyt wiele czasu, czytając o Nim. Być może nadejdzie dzień, kiedy
nie będziesz w stanie czytać. Czy wtedy będziesz wciąż szczęśliwy ? Czy znamy
Go na tyle dobrze, że nawet gdybyśmy stali głusi lub niewidomi, nasza
społeczność z Nim wciąż będzie nas zaspokajała ? Czy znasz Go tak dobrze, że
mógłbyś rozmawiać z Nim, słuchać i Cieszyc się Nim zawsze ? Cokolwiek się
wydarzy, będzie dla ciebie dobre, jeżeli zawsze pielęgnowałeś społeczność z
Nim, tak że nic innego się nie liczyło ! Tak właśnie wyglądał duchowy stan
apostoła. Jego społeczność z Chrystusem była tak zażyła, że stał się niezależny
od wszystkiego innego.
Uważam
wreszcie, że do pełnego zrozumienia tej prawdy najbardziej przyczynił się
przykład samego Chrystusa wraz z Jego moralnymi zasadami. «Albowiem nieznaczny
chwilowy ucisk przynosi nam przeogromną obfitość wiekuistej chwały, nam, którzy
nie patrzymy na to, co widzialne, ale na to, co niewidzialne; albowiem to, co
widzialne, jest doczesne, a to, co niewidzialne, jest wieczne» (2 Kor.4:17-18).
«Nauczyłem się poprzestawać na tym, co mam. Jestem zaspokojony niezależnie od
okoliczności». Czy możesz tak powiedzieć ? Obierzmy sobie za punkt honoru
osiągnięcie tak dobrej społeczności z Panem. Życie może nas zmusić do tego, ale
nawet jeśli okoliczności są dla nas przychylne, nadejdzie czas, gdy staniemy
twarzą w twarz ze śmiercią i ciemnością. W tym ostatecznym oddzieleniu duszy od
ciała będziemy zupełnie sami. Najwspanialszą w życiu rzeczą będzie móc wyznać w
tej godzinie: «Ale nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną» (Jan.16:32).
Oby
Bóg w swojej nieskończonej łasce uzdolnił nas do wyciągnięcia właściwych
wniosków z tej wspaniałej i ważnej lekcji”
(str.213-214 / wydanie polskie).
( ! ) Jedyne moje
zastrzeżenie do powyższego cytatu, a właściwie do polskiego wydania, to
sformułowanie: „…zbyt wiele
czasu, czytając o Nim”. Uważam, że nigdy nie będziemy za dużo czytać o Chrystusie,
ponieważ sami z siebie - jesteśmy cieleśni (słabi) żyjąc na tym padole.
Podobnie wyraził się kiedyś znany kaznodzieja Charles Haddon Spurgeon (1879):
„Nigdy nie będziemy zbyt święci, ani
nigdy nie staniemy się zbyt podobni
do Pana Jezusa”.
W oryginalnym tekście „Duchowej
depresji”, kontekst z w/w zdania wypływa zupełnie inny ! Mianowicie, nie chodzi
o „zbyt wiele” – w sensie
„przedawkowania” czytania o Chrystusie; tylko o to, że nawet** czytając o Nim (w domyśle – bardzo dużo), a nie mając z Nim
duchowej społeczności na co dzień w swym sercu, samo czytanie nic nam nie da !!
Życie z Chrystusem i w Chrystusie w sposób praktyczny - to nasz wzrost duchowy
(na bazie Biblii / Ewangelii).
Sam M.L.-J.,
przestrzega przed przyjmowaniem Prawdy Bożej tylko poprzestając na intelekcie
(Rozdz. 4 / str. 50). Pojawia się tu rola dla naszego Pocieszyciela –
Ducha Świętego, który działa delikatnie i subtelnie w sercach (umysłach) prawdziwie
nawróconych dzieci Bożych, które czują niechęć do trwania w grzechu i
oczyszczają się po „upadkach” (ciągła walka duchowa). Robią to nie dlatego, że
ktoś ich zmusza do porzucania grzechu –
ale czynią tak z miłości do swego Pana – Jezusa Chrystusa.
A teraz ŹRÓDŁO, czyli Słowo Boże.
Apostoł Paweł (przywołany tu przy okazji w/w książki) w swych Listach, porusza
zagadnienia mające wpływ na naszą kondycję duchową. Wymienię skrótowo niektóre z nich, te które uodparniają
nas (ludzi nawróconych biblijnie) od zagrożeń przychodzących ze świata:
■ inny sposób myślenia i postawa
życiowa: Rzym.12,1-2 / w oryginale
greckim: „rozumna służba” (Biblia Warszawska: „duchowa służba”) oraz „nie
dostosowujcie się do wieku tego” (Biblia Warszawska: „nie upodabniajcie się do
tego świata”);
■ życie
w łasce Bożej (nowe życie, inne niż przedtem): II Kor.4,7-5,19;
■ próby i doświadczenia będąc w łasce
Bożej: II Kor.6,1-10;
■ Boży smutek dla upamiętania się i
gorliwości: II Kor.7,8-12;
■ o nieporównywaniu się z innymi:
Gal.6,1-5 / kompleksy, zazdrość i
rywalizacja;
■ ap. Paweł o umiejętności
przystosowywania się do tego, co Bóg daje w danej chwili: Filip.4,10-13 / „(…) Umiem się ograniczyć, umiem też żyć w
obfitości; wszędzie i we wszystkim jestem wyćwiczony; umiem być nasycony, jak i
głód cierpieć, obfitować i znosić niedostatek. Wszystko mogę w tym, który mnie
wzmacnia, w Chrystusie”.
Pozostałe wskazówki ze szczegółami
znajdziemy w całym Nowym Testamencie (np. List do Hebrajczyków 12,1-17 / o
karaniu). Ludzie już nawróceni biblijnie, powinni często przypominać sobie te
w/w fragmenty, jak i inne, by pamiętać o zagrożeniach i być czujnym, co do
swojego postępowania / „z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie swoje sprawujcie”
(Filip.2,12b).
Naśladowcy Chrystusa nie mogą zazdrościć
światu – jego beztroski, bogactwa, i rozpasania materialnego. Nie możemy myśleć
tymi samymi kategoriami i zachowywać się tak, jak otocznie żyjące bez Boga (lub
osoby żyjące w zakłamaniu religijnym). Nie możemy się z nimi porównywać lub
tęsknić za starym życiem, kiedy robiliśmy co chcieliśmy. Nie możemy być ludźmi
o „rozdwojonych duszach” (Jak.1,8 i 4,8) lub jak mówi Słowo: „... Umyta świnia
znów się tarza w błocie” (II Ptr.2,22).
Jeśli Licho na swej drodze spotyka biblijnych,
to może to być spowodowane np.: tęsknotą za starymi przyzwyczajeniami sprzed
nawrócenia (rodzącymi grzech) lub bieżące pokusy – pożądliwości, którym się
ulega. Chrześcijanie biblijni (żyjący zgodnie z Ewangelią i tylko według niej),
nie są ludźmi idealnymi, bo takowych po prostu nie ma. Człowiek z powodu swej
pierwszej natury (buntowniczej wobec Boga) jest skłonny do popełniania grzechu.
Jednak posiadając nową naturę od Boga, nie będzie mu nigdy dobrze –
trwając w grzechu i mając tego świadomość (właściwe poznanie / sumienie).
Człowiek ze świata powie: „ludzkim życiem
włada przypadek”; człowiek biblijny powie: „moim życiem włada Chrystus”
- ta zmiana perspektywy patrzenia na świat i ludzi wyjaśnia wszystko. Wolność w
Chrystusie, to wolność od niewoli grzechu, a nie samowola w życiu
(Gal.5,13-26). To nie jakiś guru w sekcie pseudochrześcijańskiej
(pseudobiblijnej) ma nam mówić, aby izolować się od świata w sposób zakrawający
na objawy tzw. „psychozy maniakalno-depresyjnej”, czy mówiąc prościej – żyć jak
odludek lub pustelnik. To Duch Święty w nawróconym biblijnie człowieku działa
poprzez Słowo Boże i poprzez Braci – godnych
zaufania w Chrystusie (wiernych Ewangelii Pana Jezusa w słowie i w czynie);
i mówi nam w naszych sercach, jak mamy żyć i czego się wyrzekać, unikać,
czego nie pożądać. To jest ta inna perspektywa, Boża perspektywa – natura duchowa
(Rzym.8,1-17; I Kor.2,1-16). Wówczas Licho depresji nie będzie miało przystępu do serc
dzieci Bożych; a pozostali muszą się nawrócić szczerze, w sposób biblijny
(zgodnie z Ewangelią), by skorzystać z tej RECEPTY. Objawy zdrowia duchowego,
to nic innego jak oddanie swego życia Chrystusowi i bezgraniczne zaufanie Mu.
Wówczas Duch Święty podaje nam uodparniającą „szczepionkę” na wirusy tego
świata (m. in. na omawiane tu Licho):
1) wewnętrzną radość w Nim ― chęć do codziennego życia, by podobać się i służyć
swemu Panu;
2) wewnętrzny spokój w Nim ― całkowite poleganie na Bogu w codziennych trudach
(pomoc);
3) wewnętrzną pewność w Nim ― co do naszego losu na Ziemi i zbawienia wiecznego
(opieka).
Profilaktyką zaś jest rozumne czytanie
Biblii i szczera modlitwa do Pana Jezusa – lekarza naszych dusz oraz
społeczność z biblijnie wierzącymi ludźmi (w Miłości i w Prawdzie Bożej).
Hector Walker (AG)
DG 03.11.2016
[mała korekta
tekstu: 28.11.2017]
P.S.
*„Duchowa depresja.
Jej przyczyny i leczenie” D. Martyn Lloyd
– Jones; przekład: Małgorzata Klecka, Ryszard Słapik; Wydawnictwo „Areopag”;
wydanie pierwsze; Katowice 1994.
WYDANIE ANGIELSKIE: „Spiritual Depression: Its Causes and Cure” D. Martyn Lloyd-Jones; Basingstoke: Pickering &
Inglis, 1965.
( ! ) Książka
została napisana i wydana, zanim rozpowszechniono na świecie problem
wszechobecnej depresji, zanim propaganda nabrała tempa.
**Moje wielkie podziękowania dla Brata
Piotra i jego małżonki - Siostry Basi z Katowic, za konsultacje językowe i czas
poświęcony na analizę tekstu oryginalnego, oraz podziękowania dla Brata za
konsultacje teologiczne.
Przenośnia użyta do tytułu tego
posta:
Licho – postać z
wierzeń dawnych Słowian, zły demon personifikujący nieszczęście, zły los i
choroby. Licho miało rzadko ukazywać się ludziom. Gdy już to czyniło,
przybierało postać przeraźliwie wychudzonej kobiety z jednym okiem.
Licho wędrowało po świecie w poszukiwaniu
miejsc, w których ludzie żyją szczęśliwie. Zazwyczaj podpalało budynki, zsyłało
głód, biedę i choroby, po czym odchodziło. Czasem zatrzymywało się jednak wśród
ludzi na dłużej. Męczyło wówczas gospodarzy, m.in. nastając na ich życie,
wyrywając szczeble z drabiny bądź obluzowując ostrza siekier.
Szeptało też ludziom do ucha złe myśli,
zsyłało zarazę na owoce i warzywa, nękało zwierzęta hodowlane, niszczyło
dobytek. Przed lichem nie można było się uchronić, jedynym sposobem było
cierpliwe znoszenie go i oczekiwanie aż odejdzie.
W mowie potocznej do dnia dzisiejszego
istnieją stwierdzenia związane z postacią licha, takie jak: licho nie śpi,
pal licho, licho wzięło, gdzieś go licho niesie, do
licha, licho wie, "licho przywiało."
https://pl.wikipedia.org/wiki/Licho
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz