nasze blogi - satelity (kliknij nazwę):

kliknij poniżej:

Polecane zbory:

Polecane publikacje:

piątek, 16 lutego 2024

Dla poszukujących Bożej Prawdy ... (2)

=> Królestwo Boże i zbawienie człowieka, czyli upamiętanie się - nowe narodzenie - nawrócenie 
WEDŁUG  KANONU  NOWEGO  TESTAMENTU


»Ewangelia wg Mateusza 4,17«

„A w owe dni przyszedł Jan Chrzciciel, każąc na pustyni judzkiej i mówiąc: Upamiętajcie się, albowiem przybliżyło się Królestwo Niebios.” (Mat. 3,1)

„Odtąd począł Jezus kazać i mówić: Upamiętajcie się, przybliżyło się bowiem Królestwo Niebios.” (Mat. 4,17)

Centralnym elementem głoszenia Jezusa jest Królestwo Niebios lub Królestwo Boże. Ewangelia wg Mateusza używa formy Królestwo Niebios, w innych ewangeliach czytamy o Królestwie Bożym, co jest tym samym. Określenie Królestwo Boże nie ogranicza się tylko do terytorium, ale zawiera rządy Boga. Fraza „Królestwo Boże” po grecku (i po hebrajsku) bardziej podkreśla Boga, jako władcę oraz fakt Jego rządzenia, niż samo królestwo.
Jan i Jezus mówią, że Królestwo Boże przybliżyło się. Forma używanego tu czasownika oznacza, że faktycznie już rozpoczęło się, lub rozpocznie się za chwilę. Można rozumieć to stwierdzenie tak, że Bóg rozpoczął już rządzić. Bóg jest Wszechmogącym Stworzycielem i od początku istnienia świata rządzi suwerennie. Wiele tekstów w Starym Testamencie potwierdza, że mimo grzechu i szatana, Bóg sprawuje cały czas rządy nad światem. Jednocześnie, mimo Bożego panowania, istnieje jeszcze wiele rzeczy w świecie, które nie są według Jego woli, co jest paradoksem. Wielu proroków mówi o tym, że nadejdzie czas, kiedy Bóg nawiedzi swój lud, aby sądzić i podporządkować kosmos oraz przywrócić świat do stanu zgodnego z Jego wolą. Oznacza to też pokonanie i zniszczenie Jego wrogów. Czytamy o tym szczególnie w Księdze Daniela (np. Dan.7). To, że Królestwo Niebios przybliżyło się oznacza, że rozpoczął się proces przybywania Króla - Boga, przychodzącego w Chrystusie.
Na przyjście Króla lud powinien być przygotowany, aby godnie przyjąć swego Władcę. Ten Król jest Wszechmogącym Stworzycielem, świętym i nietolerującym grzechu. Grzesznik ma być przygotowany na przyjście takiego Króla. Jan Chrzciciel głosi, tak jak Pan Jezus, że jedynym właściwym przygotowaniem na przyjście Wszechmogącego Władcy jest upamiętanie się.
Co to znaczy? Głoszenie o upamiętaniu jest tym samym, co prorocy mówili w Starym Testamencie. Nawoływali lud, aby powrócił do Boga, który zawarł z nimi przymierze.
Jan głosi, tak jak Jezus, że Królestwo nadejdzie. To nie może być obojętne dla ludu Bożego. Takie głoszenie wymaga reakcji. Boże działanie nie może pozostać bez reakcji. Dlatego także apostoł Piotr w dniu Zielonych Świąt nawołuje do upamiętania się (Dz.2,38).
Często uważano, że nawrócenie jest czymś, co robimy, ale przede wszystkim jest to zmiana myślenia. Podkreśla to apostoł Paweł mówiąc: „A nie upodabniajcie się do tego świata, ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu swego, abyście umieli rozróżnić, co jest wola Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe.” (Rzym.12,2).
Sama zmiana życia i zachowania nie stanowi nawrócenia się i też nie daje żadnego zbawienia!

Nawrócenie nie jest uczuciem, emocją:
Możemy czuć się źle z powodu czegoś, co zrobiliśmy, możemy się wstydzić, żałować, ale to wszystko jeszcze nie oznacza zmiany myślenia. Zmiana myślenia oznacza, że chcę zmienić kierunek i cel w moim życiu, zaczynam w zupełnie inny sposób myśleć. Nie myślę egoistycznie o sobie i swoim szczęściu, lecz koncentruje się na Bogu i Jego chwale.
Zmianie myślenia towarzyszą słowa, mianowicie wyznanie grzechów i wyznanie kim ja jestem wobec Boga oraz wyznanie kim jest Bóg. Dlatego Jan chrzci na podstawie ustnego wyznania grzechów (Mat.3,6).
Potem następują też czyny, zmiana życia, bo zmiana myślenia zawsze skutkuje zmianą zachowania w życiu. Nawróceni ludzie wydają owoc godny upamiętania (Mat.3,9). Ważna jest kolejność. Zmiana życia jest owocem nawrócenia, ale nie stanowi samego nawrócenia ani nie jest podstawą nawrócenia. Nie każdy, kto zmienia swoje życie i czyni lepiej upamiętał się.
Znakiem prawdziwego upamiętania się jest to, że człowiek wie, że jest beznadziejnym grzesznikiem, który przed Bogiem nie ma szans, który zasłużył tylko na Boży gniew. Skutkiem tej świadomości jest to, że serdecznie żałuje swych grzechów, ponieważ grzechy obrażają Wszechmocnego i Świętego Boga. Wyznaje, że jedyny ratunek może dać mu wyłącznie Bóg, bo sam nie jest w stanie się zbawić. Dlatego prawdziwe upamiętanie oznacza też przyjęcie zbawienia, które Bóg daje w Jezusie Chrystusie. Jezus jest jedynym naszym ratunkiem - jeżeli przyjmiemy ten fakt z wdzięcznością i całkowicie poddamy swe życie Jemu jako znak odnowienia zobaczymy owoce, zmianę życia.
Esencją upamiętania jest wyznanie, że Pan Jezus jest Królem wszechświata, któremu jest dana wszelka moc na niebie i na ziemi (Mat.28,18). Upamiętanie się oznacza poddanie się temu Królowi i życie ku Jego chwale. Wtedy nawrócony człowiek może być częścią Królestwa Niebios.

Autor: Petrus Snoeijer (s.: 4-5)


»Co to jest nowe narodzenie ?«

„Nie dziw się, że ci powiedziałem: Musicie się na nowo narodzić.” (Jan. 3,7)

Słowo Boże, w trzecim rozdziale Ewangelii wg Jana, jest głęboko podniosłe dla każdego na tym świecie: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego.” (Jan. 3,3). Ucina ono u korzenia wszystkie pretensje religii i własną sprawiedliwość człowieka.
Należy zatem powiedzieć, że jeżeli chce się widzieć Boga inaczej, niż sprawiedliwego Sędziego, jeżeli chcemy spędzić wieczność w Jego obecności, gdzie jest obfitość radości, jeżeli chcemy być zbawieni od wieczności nieszczęścia z potępionymi, z diabłem i jego aniołami, to - należy narodzić się na nowo.
Należy się istotnie zatrzymać na tym stwierdzeniu i dobrze go poddać analizie, ponieważ prawda w nim zawarta dotyczy losu wiecznego naszej duszy.
Kimkolwiek bylibyśmy, w jakimkolwiek stanie i z jakakolwiek pozycją społeczną na dzisiaj, w tym, co dotyczy nieba i kim jesteśmy wobec Boga - zawsze pozostajemy grzesznikami. I dla Niego, między wszystkimi ludźmi, nie ma różnicy, ponieważ wszyscy zgrzeszyli i nie mogą dostąpić chwały Bożej. Ludzie moralni i niemoralni, religijni lub nie, trzeźwi lub nie panujący nad sobą, uczciwi lub nie, młodzi lub starzy, wykształceni lub nie, bogaci lub biedni, wszyscy są równi przed Bogiem, to znaczy są grzesznikami!
Jeżeli chcemy widzieć Boga w świetle i pozostać z Nim na zawsze, musimy narodzić się na nowo!
Łaska Boża w Ewangelii przynosi zbawienie człowiekowi zgubionemu (Tyt. 2,11 / „Albowiem objawiła się łaska Boża, zbawienna dla wszystkich ludzi.”). Traktuje go ona jako takiego właśnie. Wcześniejsze podziały nie stawiały człowieka w takiej pozycji. Prawo, na przykład, odwoływało się do jego odpowiedzialności; zwracało się do niego jak do zdolnego uczynić coś dla swojego zbawienia. Bóg wiedział, że to co jest w sercu człowieka jest tylko „ciałem”; ale dał Prawo, aby ukazać człowiekowi w pełni te prawdę i aby ten nabył głębokiej świadomości swojego stanu, swoich możliwości i niemożliwości.
Ewangelia jest wprowadzona „na końcu czasów”, to znaczy przed Sądem; ogłasza ten dramatyczny fakt, że człowiek jest zgubiony. Owszem, zgubiony, sam, na podstawie własnego statusu i własnej niemożności. Ale ten dramatyczny stan kończy się na krzyżu Chrystusa. 
Kiedy Bóg wygnał Adama ogrodu Eden, wiedział kim, jaki był człowiek, a jednak poddawał go wielokrotnie próbie, aby był on całkowicie pozbawiony wymówki i aby jego własna ruina była mu w pełni ukazana. A zatem sumienie, świadomość każdego powinna ugiąć się pod ciężarem tego faktu.
Ludzie, którzy giną, poddani sentencji Bożej, która nad nimi będzie wypowiedziana i zaakceptują jedynie na tę sytuację remedium, w miejsce podejmowania bezskutecznych prób zaradzenia własnymi siłami swojemu dramatowi, opierając się ciągle o swoje poczucie autonomiczności i pychę (co może tylko prowadzić do bezradności, a nawet do rozpaczy), choćby to były niezwykłe i surowe praktyki religijne, muszą stanąć przed Chrystusem.
Ale już sam ten fakt jest łaska Bożą: być doprowadzonym do przyjęcia jasno, w prostocie, ale w sposób paradoksalnie pozytywny, faktu, że człowiek jest stracony, bez zasobów, niezdolny z siebie samego do jakiegokolwiek wysiłku w kierunku wytworzenia efektywnego dobra i wynikającego z niego skutku zbawczego.
Bez Jego łaski, Bożej łaski, nawet szukanie Go jest niemożliwe …
Czytamy w Ewangeliach, że wielu uwierzyło w Jezusa, podziwiając cuda, które czynił, ale Jezus nie ufał im, ponieważ znał wszystkich i znał ich motywacje (por. Jan. 2,23-25 / „A gdy był w Jerozolimie na święcie Paschy, wielu uwierzyło w imię Jego, widząc cuda, których dokonywał. Ale sam Jezus nie miał do nich zaufania, bo przejrzał wszystkich, i od nikogo nie potrzebował świadectwa o człowieku; sam bowiem wiedział, co było w człowieku.”).
My także, nawet wtedy, kiedy staramy się z całą - naszą - mocą wykrzyczeć, że wierzymy w Jezusa, nie możemy tym samym „osiągnąć” efektu zbawczego.
To, co jest najważniejsze, fundamentalne, to uznać, że musimy być zrodzeni na nowo, aby ujrzeć naprawdę Królestwo Boże i do niego wejść. To konieczne wyznanie, że znamy ruinę stworzenia, ale wiemy, znamy łaskę, którą Pan objawił, więcej - co uczynił dla niego, ukazując tym samym bogactwo swojej łaski poprzez dar swojego Syna.

Ale jak możemy być zrodzeni na nowo ?
Otóż sam Pan nam odpowiada. Nikodem zadziwiony także o to pytał: jak człowiek może narodzić się, gdy już jest starszy? Odpowiedź Jezusa o narodzeniu się z wody i z Ducha jest fundamentalna. Jeżeli ten fakt nie następuje, nie można wejść do Królestwa Bożego.
Oznacza to, że Słowo Boże, „woda”, napływając do sumienia grzesznika, przez moc Ducha Bożego i będąc przyjęta przez wiarę w duszy, wytwarza naturę, której człowiek nie miał nigdy wcześniej.
Przyjęcie Słowa może być rezultatem jakiegoś głoszenia go, lektury, czy tysiąca innych możliwości użytych przez Boga, aby pozwolić Słowu wejść do duszy ludzkiej, ponieważ pierwszą zasadą tej nowej natury jest wiara i wiara jest z tego, co się słyszy i to co się słyszy przez Słowa Bożego (por. Rzym. 10,17 / „Wiara tedy jest ze słuchania, a słuchanie przez Słowo Chrystusowe.”).
Ale ktoś może zapytać: Czy nie chodzi tu raczej literalnie o „wodę chrztu”, aniżeli Słowo, jak zostało powiedziane wyżej? Odpowiedź jest prosta: Gdyby chodziło o „wodę chrztu”, nikt ze Starego Przymierza nie mógłby otrzymać tej nowej natury i nikt z nich nie mógłby w konsekwencji znaleźć się w Królestwie Bożym.
Przed Janem Chrzcicielem nie było mowy o chrzcie i Pan ogłosił nowe narodzenie pozytywnie konieczne dla wszystkich, dziwiąc się, że Nikodem nie poznał tych rzeczy przez proroków.
Ale prorocy nic nie wiedzieli o „wodzie chrztu”, Ezechiel np. mówił o obietnicy, jaką Przedwieczny uczynił Izraelowi o wyrwaniu go spomiędzy narodów i o doprowadzeniu go do ziemi Kanaanu, gdzie On sam „rozlałby” na nich „wody czyste”i umieściłby w nich swojego Ducha, oczyszczając ich z wszelkiej nieczystości (por. Eezech. 36,24-27 / „I zabiorę was spośród narodów, i zgromadzę was ze wszystkich ziem; i sprowadzę was do waszej ziemi, i pokropię was czystą wodą, i będziecie czyści od wszystkich waszych nieczystości i od wszystkich waszych bałwanów oczyszczę was. I dam wam serce nowe, i ducha nowego dam do waszego wnętrza, i usunę z waszego ciała serce kamienne, a dam wam serce mięsiste. Mojego Ducha dam do waszego wnętrza i uczynię, że będziecie postępować według Moich przykazań, Moich praw będziecie przestrzegać i wykonywać je.”).
Słowo Boże jest porównywane do wody Efezjanach 5,25b-26 („… Chrystus umiłował Kościół i wydał zań samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy go kąpielą wodną przez Słowo.”); to ono obmywa moralnie. Chrystus uświęca Kościół, obmywa go przez kąpiel wody przez Słowo.
List Jakuba (1,18) mówi w tym samym sensie, że z Jego woli zostaliśmy zrodzeni przez Jego Słowo.
W 1 Liście Piotra (1,23) czytamy, że jesteśmy odrodzeni nie z nasienia skazitelnego, ale nieskazitelnego, przez Słowo Boże, które żyje i trwa.
Wreszcie sam Pan dodaje (Jan. 15,3): „Wy jesteście już czyści dla (z powodu) Słowa, które wam głosiłem.”.
Te fragmenty biblijne ukazują jasno, że wodą jest Słowo.
Takie zatem remedium Bóg przygotował dla nas, grzeszników: patrzymy na Jego Syna i będziemy żyć!
Jezus nie umarł „tylko”, aby usunąć nasze grzechy, ale abyśmy żyli, abyśmy mieli życie wieczne już od teraz.
Podwójny efekt Jego dzieła jest objawiony w tych pojęciach przez Jana (1 Jana 4,9 i 10): „W tym objawiła się miłość Boga do nas, iż Syna swojego jednorodzonego posłał Bóg na świat, abyśmy przezeń żyli.”. A nawet więcej: „Na tym polega miłość, że nie myśmy umiłowali Boga, lecz że On nas umiłował i posłał Syna swego jako ubłaganie za grzechy nasze.”.
Jesteśmy nie tylko zaproszeni do przyjęcia za fakt tego, co zostało powiedziane podczas całości naszego rozważania. Jesteśmy zaproszeni do uczynienia Go naszym!

Autor: Tomasz Pieczko (s.: 6-8)


»Dlaczego muszę się nawrócić ?«

Każdy człowiek jest grzesznikiem i żyje bez Boga (Rzym. 3,23; 5,12; 8,7-8), każdy człowiek zasługuje na piekło (Rzym. 6,23). Bóg chce dać nam wieczne życie w chwale, ale jest to tylko możliwe, kiedy Bóg przebaczy nasze grzechy i pojedna się z nami. Najważniejszym problemem człowieka jest jego grzech i jego kompletna niemoc, aby się pojednać z Bogiem.
Żadne uczynki czy inne działania i starania ze strony człowieka nic nie pomogą.
Człowiek jest winny, potępiony przez swój grzech.
Potrzebna jest Boża inicjatywa, aby rozwiązać ten problem. Obraziliśmy Boga, naszego Stwórcę przez nasze grzechy. Bóg jest łaskawy. Przez Jego Syna Jezusa Chrystusa, który umarł na krzyżu i zmartwychwstał, człowiek może zostać pojednany z Bogiem.
Nie jest to jednak automatyzmem dla każdego. Człowiek może przez Jezusa otrzymać przebaczenie grzechów, z łaski, ale tylko przez wiarę .
Oznacza to, że człowiek musi świadomie uwierzyć, że jedyne jego zbawienie jest w Jezusie Chrystusie (Jan. 14,6; Dz. 4,12).
Oznacza to nawrócenie.

Jan Chrzciciel przygotował drogę na przyjście Mesjasza, głosząc, że człowiek jest grzesznikiem i musi się nawrócić, aby nie zginął (Mat. 3,1-12; Mar. 1,1-8; Łuk. 3,1-17). Głosił to Żydom, którzy żyli według Zakonu i tradycji. Słowa Jana Chrzciciela do faryzeuszy, będących najbardziej gorliwymi Żydami, były bardzo ostre (Mat. 3,7-10).
Chodzenie na nabożeństwo i spełnianie rytuałów („sakramenty”) nie wystarczy. Bóg nie chce naszych rytuałów, lecz chce naszego serca (Joel. 2,12-13; Oz. 6,6; Mat. 16,24-26). Przynależność do tradycji, do ludu Bożego, czy do Kościoła nie zbawi człowieka i nie oznacza tez nawrócenia się.
Kiedy Jezus zaczął działać i głosić, głosił to samo co Jan Chrzciciel: „Odtąd począł Jezus kazać i mówić: Upamiętajcie się, przybliżyło się bowiem Królestwo Boże.” (Mat. 4,17; por. 3,2). Jezus ciągle podkreślał potrzebę nawrócenia się: „Powiadam wam, jeżeli się nie upamiętacie, poginiecie.” (Łuk. 13,3-5; por. 5,32).

Czy jest zatem nawrócenie ?
Nawrócenie oznacza prawdziwy żal z powodu naszych grzechów (2 Kor. 7,10) oraz radykalne zerwanie z grzechem. Jest ściśle związane z radykalną zmianą myślenia. Podczas ewangelizacji ulicznych lub na spotkaniach ewangelizacyjnych popularnym jest wołanie, aby oddać swoje życie (lub serce) Jezusowi. Zazwyczaj czyni się to poprzez tzw. „modlitwę grzesznika”, podczas której człowiek wyznaje swoje grzechy i wyznaje swoja wiarę w Jezusa Chrystusa. Niestety często na tym się kończy. Samo „oddanie życia Jezusowi” i modlenie się słowami ww. modlitwy jeszcze nie oznacza nawrócenia się, gdyż nawrócenie się zawsze oznacza zmianę myślenia i idąca za tym konkretną zmianę życia i zachowania. Oznacza to konkretnie, że nawrócony człowiek chce żyć w posłuszeństwie Bogu.
Nawrócenie skutkuje tym, że u wierzącego widoczne są owoce (Łuk. 3,8). Nawrócenie oznacza, że zaczynamy myśleć w nowy radykalny sposób, co ma automatyczny skutek w zmianie zachowania. Podstawą jest zmiana myślenia, mianowicie myślenia według woli Bożej, lub jak Pismo Święte to określa, według Ducha Świętego (Gal. 5,22-25).
Nawrócenie staje się możliwe, ponieważ Bóg daje nam swego Ducha Świętego, który zmienia i uświęca życie człowieka (Dz. 2,38).
Jeżeli więc ktoś mówi, że nawrócił się, ale nie widzimy u niego żadnych owoców, nie widzimy zmian w jego życiu, możemy wątpić, czy naprawdę jest nawrócony.
Niestety wielu ludzi, którzy oddali podczas ewangelizacji swoje życie Jezusowi, tak naprawdę nie są nawróceni. Nie widać u nich owoców, było to zatem jednorazowe, być może emocjonalne wydarzenie i na tym się skończyło. To, co powinno być początkiem życia w wierze okazało się marne.
Nawrócony człowiek żyje w świadomości, że jest grzesznikiem, zasługującym na piekło, ale żyjącym jedynie z łaski Bożej, obdarowanym wiecznym życiem, na które w żaden sposób nie zasłużył. On nie szuka zbawienia we własnych uczynkach, ale wie, że zbawienie jest tylko i wyłącznie z wiary w Jezusa Chrystusa.
Jeżeli ktoś prawdziwie uwierzy, Duch Święty zaczyna w nim działać, aby jego myślenie i życie się zmieniło.
Oznacza to konkretnie w życiu wierzącego np., że pieniądze i dążenie do bogacenia się już nie są najważniejsze, że nie próbuje „kombinować” ku własnej korzyści, że nie próbuje już oszukiwać Skarbu Państwa. Oznacza to, że już nie jest egoistą, lecz miłuje innych.
Prawdziwe nawrócenie oznacza zawsze też pragnienie, aby poznać Boga lepiej, co skutkuje w pilnym czytaniu Pisma Świętego oraz pragnieniu dołączenia się do lokalnego zboru.
Nawrócenie oznacza pragnienie, aby żyć w posłuszeństwie Bogu. Nawrócenie oznacza zaprzestanie egoistycznego stawiana siebie samego na pierwszym miejscu, ale poddanie się całkowicie i bezwarunkowo Bogu, który zajmuje teraz najważniejsze miejsce.
Kogoś, kto nie pragnie całkowitego poddania się Bogu i radykalnej zmiany życia, nie można nazwać nawróconym człowiekiem.

Autor: Petrus Snoeijer (s.: 12-13)


Źródło powyższego przedruku (Petrus Snoeijer i Tomasz Pieczko): Biuletyn „Augustinus” Numer 69 Grudzień 2023 Rocznik XVI (s.: 4-5, 6-8, 12-13). 



Dla poszukujących Bożej Prawdy ... (1) 
„tylko ... Jezus Chrystus”
https://oczekujacchrystusa.blogspot.com/2023/10/dla-poszukujacych-bozej-prawdy-1.html 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz