neo-protestantyzm konserwatyzm biblijny

czwartek, 3 listopada 2016

Propaganda tego świata (1):

Licho zwane depresją



Nastała jesień. Jak co roku, ktoś powie. Oczywiście. I jak co roku utrwalane są przez wszelkie media wzorce, stereotypy, stwierdzenia, „przypomnienia” i „klątwy” oraz porady jak z nimi walczyć (jak leczyć). W radio ciągle, jak na złość słyszę takie słowa – klucze: „jesienna chandra”; „jesienny smutek”; „przygnębienie”; „jesienna DEPRESJA”.
Gdyby ktoś czasami zapomniał o depresji w wirze swoich zajęć, prac i obowiązków, to przestrzeń publiczna przypomni mu, że mamy właśnie: „czas jesiennej depresji”.
To, jak coroczna (sezonowa) pandemia psychiczna dla społeczeństwa: „Koniec lata, koniec wakacji. Jesień … oho, nadchodzi depresja !”. Ostatnimi czasy, pojawiła się nawet – „depresja pourlopowa”. Więc, dla ośrodków społeczno-opiniotwórczych, socjologów, psychologów, terapeutów, psychoanalityków, psychiatrów i przemysłu farmaceutycznego (tzw. „Wielka Farmacja”) – życie ludzkie, samo w sobie, to nic innego jak beczka stresów i depresji. Kiedyś użyto takiego określenia: „Życie to śmiertelna choroba, przenoszona drogą płciową” (tytuł filmu). Jak tu żyć, panie doktorze ? Ratujcie fachowcy ! Może jakieś psychoterapie i hipnozy, a na pewno jakieś prochy. Prochy są dobre na wszystko przecież ! Tak funkcjonuje dzisiejszy świat, i tak produkuje różne obłędy w przeludnionych aglomeracjach miejskich (syndrom stada). Media mówią nam jak mamy żyć i jak postrzegać otoczenie. Programy informacyjne i publicystyczne oraz wszechobecna reklama (komercja) – wywierają presję na naszą świadomość („dla naszego dobra”); mówią nam: co mamy myśleć, co mamy lubić, co jest dobra a co złe, co kupować, jak planować, komu ufać (mimo wielokrotnych dowodów kłamstwa i obłudy). Do tego dochodzi promowanie nowych i „lepszych” norm moralnych, czy wzorców zachowań dla współczesnego człowieka w społeczeństwie. Tyczy się to również tworzenia i rozpowszechnianie nowych zagrożeń. Tak długo będą powtarzać swoje, że z czasem zaczynamy (często bezwiednie) w to wierzyć i mówić ich „językiem”. Językiem mediów, polityków i korporacji. Sztaby fachowców od ludzkiego umysłu – nieustannie nad tym pracują. Mnie osobiście przypomina to, dosłownie (nie w przenośni) wzorce zaczerpnięte od Wielkiego Brata z „Rok 1984” Orwell’a. Dla uwiarygodnienia tych przekazów publikuje się przeróżne badania naukowe: psychologiczne, socjologiczne i medyczne; a nawet w sukurs przychodzą jacyś dziwni teolodzy i spece od ludzkiej duszy.
Tej propagandzie społeczno-kulturowej ulegają coraz częściej także ludzie wierzący biblijnie, dla których Biblia powinna być jedynym źródłem pocieszenia, siły i nadziei, gdyż jest do wiadomość od samego Boga. Wiadomość do ludu Bożego, która zawiera wieczny przekaz oraz instrukcję zbawienia i wzorzec nowego życia od Stwórcy. Biblia to nie standardy życia tego świata ! Niestety świat w swej perfidności (działanie ZŁEGO poprzez zaprzedanych mu ludzi) próbuje wykrzywiać Słowo Boże dla swych niecnych celów.
Weźmy biblijny przypadek Hioba. Bardzo często przywoływany przez różne osoby, w tym niewierzące lub nierozumiejące nauki Słowa Bożego; tylko po to, by uzasadnić rzekome istnienie depresji już w czasach Starego Testamentu. To zwykła manipulacja współczesnych. Biblijnie wierzący Chrześcijanie dobrze wiedzą lub powinni wiedzieć, że przykład Hioba, to próba jakiej został poddany ten mąż Boży, który miał łaskę u Boga od samego początku. To nie była kara, tylko doświadczenie w wierze przez którą przeprowadził go sam Stwórca. Łaska Boża uświadomiła samemu Hiobowi jak miłuje Boga i jak jest Mu wierny; nie tylko w „latach tłustych”, ale i w „latach chudych” (bieda, kłopoty, nieszczęścia). Nauczyło to Hioba polegania na Bogu zawsze i we wszystkim, bez względu na okoliczności. Pan Bóg później wynagrodził to doświadczenie swemu wiernemu słudze. Dlatego postawa typu:  „Nie widzę już sensu życia” - nie jest postawą dzieci Bożych.
Wiem doskonale, że ludzie (zwłaszcza ci w świecie, którzy nie polegają szczerze na Bogu lub Go nie znają), cierpią z powodu owej depresji ! Jest to zjawisko prawdziwe. Jest to przykre i godne współczucia. Wynikiem tego jest nic innego jak grzech w życiu tych ludzi !
Ktoś może powiedzieć, a przecież istnieje też coś takiego jak: „depresja poporodowa” ! Tak, zwłaszcza, że coraz częściej się o niej słyszy (ostanie lata), przy okazji nagłaśnianych przez media tragedii matek i ich niemowląt. Jednak mam śmiałość powiedzieć, iż tyczy się to świata – ludzi żyjących bez Boga (nienawróconych szczerze do Chrystusa). Ludzi żyjących w grzechu: bawiącymi się własnymi ciałami (seks jako przygoda, a nie przywilej małżeński) oraz niechciana - „przypadkowa ciąża”; nieprzygotowanie do macierzyństwa - nieodpowiedzialność w małżeństwie lub brak tego związku. Po narodzeniu dziecka – mogą także występować u kobiety, egoistyczne myśli i pragnienia o powrocie do trybu życia (zwyczajów) sprzed okresu ciąży. Jednak czy to wyłącznie wina kobiety ? Do tego wszystkiego dochodzi przecież współodpowiedzialność ojca dziecka, rodziców matki, teściów i krewnych. Jeśli kobieta zostaje sama z niemowlęciem i nie ma zapewnionych podstawowych warunków życia (znikąd pomocy), może popaść w rozpacz. Jedno jest jasne jak słońce, kobiety nigdy same nie zachodzą w ciążę.
Powiedzmy sobie też i to, iż w ten sposób nie postępują i tak nie żyją ludzie, którzy szczerze zaufali Chrystusowi i oddali Mu całe swoje życie. Sednem jest oddanie się pod Boże kierownictwo, a nie uleganie wyłącznie własnemu ego.

( ! ) Mała dygresja: jeśli chodzi o dzisiejszy stan moralności i obnoszenia się ze swymi uczynkami, to straszliwym przykładem może być jedna z polskich piosenkarek (matka dwojga dzieci), która przyznała się publicznie do tego, że usunęła ciąże ze swym trzecim nienarodzonym dzieckiem. Przyczyna jaką podała – „potrzeba wygody”, aby nie zakłócić sobie obecnego trybu życia !!
A później wielu się dziwi i ma pretensje do Pana Boga, typu: „Dlaczego Bóg na to …[czy tamto] pozwolił ?!” (tragedie, katastrofy, bieda, głód, choroby, wojny, etc.) Nie pomyślą wówczas, że wszystkie Boże Prawa, które Stwórca dał ludziom - są łamane, lekceważone i zmieniane notorycznie. Człowiek staje się „bogiem - panem” życia i śmierci !

A teraz krótko o propagandzie światowego systemu zniewalania serc (umysłów).
Pewnego rodzaju materiałem poglądowym – świeckim (niestety nie przedstawiającym wartości biblijnego chrześcijaństwa), jest np. powieść zaliczana do klasyki literatury XX wieku oraz do nurtu antypsychiatrycznego: „Lot nad kukułczym gniazdem” Ken’a Kesey’a. Otrzymałem ją dawno, dawno temu. To prezent od mojej żony w drugą rocznicę ślubu, dziś wydaje mi się, że to niezamierzona - „ironia mojego prywatnego życia” sprzed nawrócenia; chociaż nigdy nie cierpiałem na depresję lub na inne zaburzenia psychiczne (sorry, za prywatną dygresję). Drugim materiałem poglądowym, to film na motywach w/w powieści i pod tym samym tytułem, z 1975 roku (reż. Miloš Forman). Oba obrazy ukazują, co prawda z humorem, ale jednak realistycznie – zniewolenie ludzkich umysłów przez system (w powieści zwany: „Kombinatem”) opieki psychiatrycznej oraz bezduszność procedur w otoczce tzw. humanizmu i postępu. Na przykład, praktykowane wówczas jeszcze (lata 70. w USA) – elektrowstrząsy ! A wszystko to, odbywa się na tle przeżyć ludzi, którzy „uwikłali się” we własne życie, życie cielesne (bez Boga).
Jednak współczesne realia mogą być o wiele bardziej przerażające, jeśli wierzyć doniesieniom niektórych mediów niekorporacyjnych.
Czy depresja może być powodem prośby o eutanazję przez dorosłego lub dziecko ?
Oto cytat i link:
Niestety wszystko idzie zgodnie z tymi wytycznymi i obecnie w Belgii dokonano eutanazji nieletniego a w Holandii proponuje się eutanazję nieletnich "nawet dzieci w wieku 12 lat". Poszerzono również zakres powodów dla których może być wykonana eutanazja i obejmuje on obecnie problemy psychiczne. Depresja lub trauma może być obecnie przyczynkiem do uśmiercenia pacjenta, któremu przecież powinno się udzielić pomocy i troski. No, ale to oczywiście kosztuje ubezpieczycieli i skarb państwa olbrzymie pieniądze, więc taniej jest podać śmiertelny zastrzyk.

Jeszcze jedna informacja z otaczającego nas świata. Obejrzałem ją na początku tego roku w TV. Dowiedziałem się z pewnego, bardzo popularnego serwisu informacyjnego, że istnieje depresja wśród dzieci ! Nie potrafię tego zrozumieć, no ale nie wszystko muszę pojmować. Wiem tylko, że za moich czasów dziecięcych (jestem rocznik 70.), nie było czegoś takiego wśród dzieci. Moi starsi wiekiem Bracia i Siostry, również takiego zjawiska nie pamiętają, nie znają. Na przełomie lat 70. i 80. w PRL-u, dzieciaki takie jak ja: biegały od świtu do nocy po dworze (w czasie wolnym od szkoły), grały w piłkę nożną, jeździły na rowerach, paliły ogniska, chodziły kąpać się na basen lub w jeziorach i stawach (nie zawsze bezpiecznie, to fakt). Jednak, kto wówczas cierpiał na depresję lub myślał o samobójstwie. Miało się co najwyżej problemy, ale z nauką lub „na pieńku” z rówieśnikami, ale to było do przeżycia. To nie były tragedie życiowe. Natomiast za wagary i palenie papierosów, po wywiadówce – w domu był pas skórzany w rękach ojca (VII i VIII klasa). Na lekcjach W-Fu były później widoczne efekty. To nie była przemoc na dzieciach, to było ojcowskie wychowanie. Dziś mamy zakaz dawania klapsa wychowawczego i donoszenie na normalnych rodziców, którzy próbują karcić swoje dzieci. Dzieciaki z kolei, stają się coraz bardziej egoistyczne i zaczynają żyć w wirtualnym świecie (komputery plus internet / gry, i smartfony). A kiedy przechodzą do życia w „realu” – zaczynają się kłopoty, a czasami nawet tragedie.
Jednak nie tylko ta informacja mnie zszokowała, w tym krótkim materiale filmowym. W pewnym momencie usłyszałem stwierdzenie narratora reportażu, w które nie mogłem uwierzyć. Początkowo myślałem, że zwyczajnie się przesłyszałem, ale poszperałem w sieci i znalazłem to nagranie, które podaje poniżej. Padło tam takie stwierdzenie:
„ … ale przyczyny depresji równie dobrze mogą być błahe, bo to choroba związana z biochemicznymi procesami w mózgu. Dlatego depresja wymaga leczenia, a nie usunięcia przyczyny smutku

Nie chcę nikogo dotknąć, ale już po pierwszym usłyszeniu tej frazy – na myśl przyszedł mi „wielki przemysł dla dobra ludzkości”, to tzw. Wielka Farmacja i prężnie rozwijające się środowisko (lobby) psychologiczno – psychiatryczne (psychoanalityczne); wzorce zza Oceanu.
Nie usuwać przyczyny smutku (pomóc rozwiązać problem, pocieszyć, być razem), tylko LECZYĆ !
Co to ma być, naganianie klientów ?!
Jeżeli współczesne dzieci i młodzież mają, aż takie problemy natury psychicznej; to osobiście dopatruję się winy za ten stan rzeczy, w nadmiernym uzależnieniu od obecnej technologii i braku większego zainteresowania przez zaganianych i znerwicowanych rodziców. Do tego dochodzi półświatek z rynkiem narkotyków i brak prawdziwie wychowawczej roli szkoły, jak i polityki państwa w tym zakresie. Wychowanie z kolei dziś, należałoby rozpoczynać często – paradoksalnie odwrotnie, od rodziców ! To oni „zarażają” swoje dzieci: frustracją, kompleksami, chamstwem, bezczelnością, agresją, postawą roszczeniową w życiu, zachłannością, materializmem i pychą. A jak przyjdą przeciwności w życiu lub niemożność spełnienia swych pragnień (pożądliwości), to zaczyna się dramat zwany depresją. Nie mam tego, czego chcę lub nie jestem tym, kim bym chciał być - to po co żyć ? („Wszystko nie ma sensu, bo nie spełniły się moje marzenia”).
Dzieci wychowane na ulicy (w slumsach), nie myślą o depresji, czy samobójstwie – tylko starają się przetrwać i dostosować do aktualnych warunków (nawet po gwałtownej utracie rodziców). Co dzieje się z ludźmi dorosłymi i dziećmi wychowanych od kilku pokoleń w dobrobycie ? Mam na myśli rozpasanie materialne, nadmierny konsumpcjonizm (graniczący momentami z obłędem) i ciągłe dawanie upustu swoim pożądliwościom. Wszystkim nam to grozi, jako słabym istotom cielesnym. Jednak ci, którzy kochają Boga szczerze, muszą oddać Mu swe serca ! Słowo Boże mówi, że są dwa rodzaje bałwochwalstwa:
1) kulty religijne ― rzeźby i obrazy przedstawiające zwierzęta oraz ludzi (cała Biblia);
2) chciwość ― pożądliwość / materializm (Ew. Mat.6,19-33; Ew. Łuk.6,24-26; I Kor.6,9-10; Gal.5,26; Efez.5,5; Kol.3,5; I List Tym.6,6-9; Hebr.13,5-6).
A więc, bałwochwalstwo jest grzechem. Obrzydliwością dla Boga ! Ludzie chcieliby otrzymywać od Stwórcy opiekę i wszelakie błogosławieństwa, ale sami obrażają Boga, gdyż chcą żyć po swojemu. Nie szukają Jego woli, aby ją pełnić i nie chcą upamiętać się (porzucić grzech definiowany przez Słowo Boże).
A teraz stricte biblijnie, bo to jest sednem mojej wypowiedzi (głosem w sprawie depresji) i jednocześnie podaniem RECEPTY od męża Bożego i kaznodziei, któremu osobiście „nie dorastam do pięt”, a mianowicie jest nim Martyn Lloyd – Jones, autor książki pt: „Duchowa depresja”.* Jest to spojrzenie na problem depresji z punktu widzenia człowieka biblijnie wierzącego, dla którego Biblia jest ŹRÓDŁEM wiedzy, pociechy i siły ! Porusza w niej m. in. takie kwestie jak: serce, grzech, duch niewoli, dyscyplina, kara i choroba, prześladowanie, próby, pokój Boży. Nie sposób poruszyć tutaj wszystkich zagadnień, które M.L.-J. opisuje na bazie Słowa Bożego; dlatego zachęcam do lektury.
Pod koniec swej książki M.L.-J., napisał coś, co chciałbym użyć jako swoistą „receptę” (lekarstwem bowiem jest Biblia i tylko ona), na panoszące się Licho wśród Chrześcijan:
Widzimy wyraźnie, że Paweł nauczył się znajdować zadowolenie i zaspokojenie tylko i wyłącznie w Chrystusie. My także powinniśmy zależeć od Niego. Aby pojąć tę lekcję, musimy poznać Go i nauczyć się przebywania w społeczności z Nim oraz odnajdywania w Nim przyjemności. Niebezpieczeństwem jest fakt, że niektórzy z nas spędzają zbyt wiele czasu, czytając o Nim. Być może nadejdzie dzień, kiedy nie będziesz w stanie czytać. Czy wtedy będziesz wciąż szczęśliwy ? Czy znamy Go na tyle dobrze, że nawet gdybyśmy stali głusi lub niewidomi, nasza społeczność z Nim wciąż będzie nas zaspokajała ? Czy znasz Go tak dobrze, że mógłbyś rozmawiać z Nim, słuchać i Cieszyc się Nim zawsze ? Cokolwiek się wydarzy, będzie dla ciebie dobre, jeżeli zawsze pielęgnowałeś społeczność z Nim, tak że nic innego się nie liczyło ! Tak właśnie wyglądał duchowy stan apostoła. Jego społeczność z Chrystusem była tak zażyła, że stał się niezależny od wszystkiego innego.
Uważam wreszcie, że do pełnego zrozumienia tej prawdy najbardziej przyczynił się przykład samego Chrystusa wraz z Jego moralnymi zasadami. «Albowiem nieznaczny chwilowy ucisk przynosi nam przeogromną obfitość wiekuistej chwały, nam, którzy nie patrzymy na to, co widzialne, ale na to, co niewidzialne; albowiem to, co widzialne, jest doczesne, a to, co niewidzialne, jest wieczne» (2 Kor.4:17-18). «Nauczyłem się poprzestawać na tym, co mam. Jestem zaspokojony niezależnie od okoliczności». Czy możesz tak powiedzieć ? Obierzmy sobie za punkt honoru osiągnięcie tak dobrej społeczności z Panem. Życie może nas zmusić do tego, ale nawet jeśli okoliczności są dla nas przychylne, nadejdzie czas, gdy staniemy twarzą w twarz ze śmiercią i ciemnością. W tym ostatecznym oddzieleniu duszy od ciała będziemy zupełnie sami. Najwspanialszą w życiu rzeczą będzie móc wyznać w tej godzinie: «Ale nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną» (Jan.16:32).
Oby Bóg w swojej nieskończonej łasce uzdolnił nas do wyciągnięcia właściwych wniosków z tej wspaniałej i ważnej lekcji (str.213-214 / wydanie polskie).

( ! ) Jedyne moje zastrzeżenie do powyższego cytatu, a właściwie do polskiego wydania, to sformułowanie: „zbyt wiele czasu, czytając o Nim”. Uważam, że nigdy nie będziemy za dużo czytać o Chrystusie, ponieważ sami z siebie - jesteśmy cieleśni (słabi) żyjąc na tym padole. Podobnie wyraził się kiedyś znany kaznodzieja Charles Haddon Spurgeon (1879): „Nigdy nie będziemy zbyt święci, ani nigdy nie staniemy się zbyt podobni do Pana Jezusa”.
W oryginalnym tekście „Duchowej depresji”, kontekst z w/w zdania wypływa zupełnie inny ! Mianowicie, nie chodzi o „zbyt wiele” – w sensie „przedawkowania” czytania o Chrystusie; tylko o to, że nawet** czytając o Nim (w domyśle – bardzo dużo), a nie mając z Nim duchowej społeczności na co dzień w swym sercu, samo czytanie nic nam nie da !! Życie z Chrystusem i w Chrystusie w sposób praktyczny - to nasz wzrost duchowy (na bazie Biblii / Ewangelii).
Sam M.L.-J., przestrzega przed przyjmowaniem Prawdy Bożej tylko poprzestając na intelekcie (Rozdz. 4 / str. 50). Pojawia się tu rola dla naszego Pocieszyciela – Ducha Świętego, który działa delikatnie i subtelnie w sercach (umysłach) prawdziwie nawróconych dzieci Bożych, które czują niechęć do trwania w grzechu i oczyszczają się po „upadkach” (ciągła walka duchowa). Robią to nie dlatego, że ktoś ich zmusza do porzucania grzechu  – ale czynią tak z miłości do swego Pana – Jezusa Chrystusa.
A teraz ŹRÓDŁO, czyli Słowo Boże. Apostoł Paweł (przywołany tu przy okazji w/w książki) w swych Listach, porusza zagadnienia mające wpływ na naszą kondycję duchową. Wymienię skrótowo niektóre z nich, te które uodparniają nas (ludzi nawróconych biblijnie) od zagrożeń przychodzących ze świata:
inny sposób myślenia i postawa życiowa:  Rzym.12,1-2  / w oryginale greckim: „rozumna służba” (Biblia Warszawska: „duchowa służba”) oraz „nie dostosowujcie się do wieku tego” (Biblia Warszawska: „nie upodabniajcie się do tego świata”);
życie w łasce Bożej (nowe życie, inne niż przedtem): II Kor.4,7-5,19;
próby i doświadczenia będąc w łasce Bożej: II Kor.6,1-10;
Boży smutek dla upamiętania się i gorliwości: II Kor.7,8-12;
o nieporównywaniu się z innymi: Gal.6,1-5 / kompleksy, zazdrość i rywalizacja;
ap. Paweł o umiejętności przystosowywania się do tego, co Bóg daje w danej chwili: Filip.4,10-13 / „(…) Umiem się ograniczyć, umiem też żyć w obfitości; wszędzie i we wszystkim jestem wyćwiczony; umiem być nasycony, jak i głód cierpieć, obfitować i znosić niedostatek. Wszystko mogę w tym, który mnie wzmacnia, w Chrystusie”.

Pozostałe wskazówki ze szczegółami znajdziemy w całym Nowym Testamencie (np. List do Hebrajczyków 12,1-17 / o karaniu). Ludzie już nawróceni biblijnie, powinni często przypominać sobie te w/w fragmenty, jak i inne, by pamiętać o zagrożeniach i być czujnym, co do swojego postępowania / „z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie swoje sprawujcie” (Filip.2,12b).
Naśladowcy Chrystusa nie mogą zazdrościć światu – jego beztroski, bogactwa, i rozpasania materialnego. Nie możemy myśleć tymi samymi kategoriami i zachowywać się tak, jak otocznie żyjące bez Boga (lub osoby żyjące w zakłamaniu religijnym). Nie możemy się z nimi porównywać lub tęsknić za starym życiem, kiedy robiliśmy co chcieliśmy. Nie możemy być ludźmi o „rozdwojonych duszach” (Jak.1,8 i 4,8) lub jak mówi Słowo: „... Umyta świnia znów się tarza w błocie” (II Ptr.2,22).
Jeśli Licho na swej drodze spotyka biblijnych, to może to być spowodowane np.: tęsknotą za starymi przyzwyczajeniami sprzed nawrócenia (rodzącymi grzech) lub bieżące pokusy – pożądliwości, którym się ulega. Chrześcijanie biblijni (żyjący zgodnie z Ewangelią i tylko według niej), nie są ludźmi idealnymi, bo takowych po prostu nie ma. Człowiek z powodu swej pierwszej natury (buntowniczej wobec Boga) jest skłonny do popełniania grzechu. Jednak posiadając nową naturę od Boga, nie będzie mu nigdy dobrze – trwając w grzechu i mając tego świadomość (właściwe poznanie / sumienie).
Człowiek ze świata powie: „ludzkim życiem włada przypadek”; człowiek biblijny powie: „moim życiem włada Chrystus” - ta zmiana perspektywy patrzenia na świat i ludzi wyjaśnia wszystko. Wolność w Chrystusie, to wolność od niewoli grzechu, a nie samowola w życiu (Gal.5,13-26). To nie jakiś guru w sekcie pseudochrześcijańskiej (pseudobiblijnej) ma nam mówić, aby izolować się od świata w sposób zakrawający na objawy tzw. „psychozy maniakalno-depresyjnej”, czy mówiąc prościej – żyć jak odludek lub pustelnik. To Duch Święty w nawróconym biblijnie człowieku działa poprzez Słowo Boże i poprzez Braci – godnych zaufania w Chrystusie (wiernych Ewangelii Pana Jezusa w słowie i w czynie); i mówi nam w naszych sercach, jak mamy żyć i czego się wyrzekać, unikać, czego nie pożądać. To jest ta inna perspektywa, Boża perspektywa – natura duchowa (Rzym.8,1-17; I Kor.2,1-16). Wówczas Licho depresji nie będzie miało przystępu do serc dzieci Bożych; a pozostali muszą się nawrócić szczerze, w sposób biblijny (zgodnie z Ewangelią), by skorzystać z tej RECEPTY. Objawy zdrowia duchowego, to nic innego jak oddanie swego życia Chrystusowi i bezgraniczne zaufanie Mu. Wówczas Duch Święty podaje nam uodparniającą „szczepionkę” na wirusy tego świata (m. in. na omawiane tu Licho):
1) wewnętrzną radość w Nim ― chęć do codziennego życia, by podobać się i służyć swemu Panu;
2) wewnętrzny spokój w Nim ― całkowite poleganie na Bogu w codziennych trudach (pomoc);
3) wewnętrzną pewność w Nim ― co do naszego losu na Ziemi i zbawienia wiecznego (opieka).

Profilaktyką zaś jest rozumne czytanie Biblii i szczera modlitwa do Pana Jezusa – lekarza naszych dusz oraz społeczność z biblijnie wierzącymi ludźmi (w Miłości i w Prawdzie Bożej).

Hector Walker (AG)
DG 03.11.2016
[mała korekta tekstu: 28.11.2017]

P.S.
*Duchowa depresja. Jej przyczyny i leczenie D. Martyn Lloyd – Jones; przekład: Małgorzata Klecka, Ryszard Słapik; Wydawnictwo „Areopag”; wydanie pierwsze; Katowice 1994.
WYDANIE ANGIELSKIE: Spiritual Depression: Its Causes and Cure D. Martyn Lloyd-Jones; Basingstoke: Pickering & Inglis, 1965.
( ! ) Książka została napisana i wydana, zanim rozpowszechniono na świecie problem wszechobecnej depresji, zanim propaganda nabrała tempa.

**Moje wielkie podziękowania dla Brata Piotra i jego małżonki - Siostry Basi z Katowic, za konsultacje językowe i czas poświęcony na analizę tekstu oryginalnego, oraz podziękowania dla Brata za konsultacje teologiczne.

Przenośnia użyta do tytułu tego posta:
Licho – postać z wierzeń dawnych Słowian, zły demon personifikujący nieszczęście, zły los i choroby. Licho miało rzadko ukazywać się ludziom. Gdy już to czyniło, przybierało postać przeraźliwie wychudzonej kobiety z jednym okiem.
Licho wędrowało po świecie w poszukiwaniu miejsc, w których ludzie żyją szczęśliwie. Zazwyczaj podpalało budynki, zsyłało głód, biedę i choroby, po czym odchodziło. Czasem zatrzymywało się jednak wśród ludzi na dłużej. Męczyło wówczas gospodarzy, m.in. nastając na ich życie, wyrywając szczeble z drabiny bądź obluzowując ostrza siekier.
Szeptało też ludziom do ucha złe myśli, zsyłało zarazę na owoce i warzywa, nękało zwierzęta hodowlane, niszczyło dobytek. Przed lichem nie można było się uchronić, jedynym sposobem było cierpliwe znoszenie go i oczekiwanie aż odejdzie.
W mowie potocznej do dnia dzisiejszego istnieją stwierdzenia związane z postacią licha, takie jak: licho nie śpi, pal licho, licho wzięło, gdzieś go licho niesie, do licha, licho wie, "licho przywiało."
https://pl.wikipedia.org/wiki/Licho

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz