neo-protestantyzm konserwatyzm biblijny

sobota, 26 listopada 2016

W niewoli tradycji, czyli …

w oparach wyobrażeń i w kulcie pogaństwa

cz.4.

UWAGA ! Ten post jest wyjątkowo niepopularny i może być dla wielu po prostu niemiły.

Zgodnie z postanowieniem w marcu tego roku – jesienią kończę ten cykl. Ten post jest głównie przeznaczony dla ludzi wierzących biblijnie, kiedyś ściśle określanych jako Protestanci. Dziś, wierność doktrynom biblijnym zaczyna być dla wielu fasadą, „sztuczną dekoracją” lub wręcz przeszkodą w kompromisach z mentalnością tego świata i w kontaktach (w brataniu się) z największym chrześcijańskim systemem religijnym, który ma rzekomy monopol na „zbawienie dusz”. Dla jednych będą to tematy nudne, a dla innych może oburzające. Mottem przewodnim jest w tej serii – niewola tradycji, która sprawia, że wielu ludzi zaczyna przywiązywać się do spraw nie mających wpływu na ich zbawienie, a wręcz usypia ich sumienia w poszukiwaniu właściwej drogi do Boga. Serca (umysły) bardzo wielu ludzi zostają nakierowane na realizację martwych uczynków, okraszonych emocjonalnymi wrażeniami (pod hasłem: „wiara i obyczaje”).
Nie będę tutaj przekonywał Katolików, którzy traktują niżej wymienione święta - jako sacrum narodowo-religijne; ani ateistów, którzy z racji swych przekonań podchodzą do tradycji wyłącznie w sferze profanum. Od bardzo dawna, w świecie funkcjonują dwa główne rodzaje tradycji:
1) tradycja religijna – kult i obrządki poparte fałszywymi doktrynami (niebiblijnymi);
2) tradycja świecka – komercja posiłkująca się kultami religijnymi i pogańskimi (handel).
Szerszy opis – dwóch „sił” tradycji, przedstawiłem w cz.1. tej serii pt.: „W niewoli tradycji, czyli …” (link znajduje się poniżej posta).
A oto dwa święta (z kilku), które bardzo mocno wpływają na świadomość i emocje ludzi w naszym kraju i związane są ściśle z doktrynami religijnymi, a jednocześnie są niezgodne z nauką Ewangelii Pana Jezusa, mianowicie:
Pierwszy wątek ▬ „Święto Zmarłych” / „Wszystkich Świętych” (1 listopada) i „Dzień Zaduszny” (2 listopada).
Cała Biblia mówi o pochówku zmarłych, do grobu - tak należy (nie kremacja !), jednak Bóg nie nakazywał Izraelowi (swemu ludowi) czcić zmarłych i się za nich lub do nich modlić; tylko mieli pamiętać o swych ojcach i praojcach (Abraham, Izaak, Jakub). A dokładnie, pamiętać o ich wierności do Boga Jahwe i kontynuować tą wierność w wypełnianiu Zakonu, a to z kolei związane było z obietnicami Bożymi jakie ten naród otrzymał. Więc, logiczny wniosek nasuwa się sam, że Bóg jest najważniejszy i Jego Słowo, którym mają się kierować żyjący na Ziemi – Jego wybrańcy. Ludzie, którzy zakończyli żywot fizyczny (cielesny), zarówno pomazańcy Boży, jak i ludzie niemiłujący Stwórcy – po śmierci, podlegają już wyłącznie pod jurysdykcję Boga Wszechmogącego, a dalszy ich los uzależniony jest od relacji (lub jego braku) z Panem Zastępów.
W Nowym Testamencie, czyli w ŹRÓDLE / w planie zbawienia człowieka, ujawnionym przez Boga (Ewangelia Jezusa Chrystusa), nie ma nic na temat kultywowania pamięci zmarłych ! Nie ma nic na temat modlitw do nich (za nich), bo według Biblii modlimy się tylko do Boga i za żyjących, by np. Bóg odwrócił ich serca, i aby się nawrócili do Pana. Śmierć fizyczna – zamyka, pieczętuje los człowieka. W Ewangelii Pana Jezusa i u Jego pierwszych (wiernych) apostołów – nie ma także nic na temat składania zmarłym darów (np. z pokarmów, kwiatów, palenia ognia, itp.). Nie wspominam już o próbach kontaktowania się ze zmarłymi (spirytyzm, okultyzm / demoniczność).
Więc, to nowożytni „wymyślili” zwyczaje (asymilując pogaństwo do chrześcijaństwa), ubierając je we własne doktryny – tradycja religijna (tzw. sacrum).
Oto pewien cytat:
(…) Święto Wszystkich Świętych wprowadził dla całego kościoła Grzegorz IV w 834r. jako pamięć o zmarłych. Wszystkich Świętych (Kościół Katolicki, Episkopalny i Luterański) - to cześć dla wszystkich świętych w niebie (tych znanych i tych nieznanych). Halloween znaczy dzień przed Wszystkimi Świętymi, czyli 31 października. Ten dzień określa się też jako „Hallowmass” (wzięte ze staroangielskiego: „Hallow”, co oznacza uświęcać).
W Kościele Katolickim jest to jeden z najważniejszych obrzędów w roku. W tym dniu wszyscy katolicy są zobligowani do uczestniczenia w mszy.
W średniowieczu, erze czarów, ludzie kultywowali praktyki Halloween. Nazwano go NOCĄ CZARÓW. Diabeł i jego naśladowcy mogli zebrać się razem, by w przeciwieństwie do Kościoła katolickiego (w którym obchodzono 1 listopada jako Dzień Wszystkich Świętych), wyśmiewać się z tego przez czynienie swoich praktyk.
Kościół ustanowił 31.X i 1.XI jako dni świąteczne ponieważ ciągle były kultywowane tradycje pogańskie i Kościół miał nadzieję, że w ten sposób zostaną zapomniane.
Ale ludzie pielęgnowali wciąż pogańskie praktyki wieczorem „All Hallows”.
Tradycja „Wszystkich Świętych” albo „Święto Zmarłych” ma swój początek w starym celtyckim święcie „Samhain”. Samhain (śmierć ciała) oznaczał dla naszych przodków początek nowego roku. Jeśli dziwi, że początek roku zaczynał się 1 listopada, należy sobie uświadomić, że Celtowie byli rolnikami i dla nich żniwa zaczynały się sianiem ozimin, czyli obdarowaniem zaczątkiem życia gleby śpiących jeszcze pól.
Źródło: Radio Pielgrzym

Kolejne informacje na ten temat, tym razem z branży pogrzebowej:

Przy okazji, doktryna o tzw. „Czyśćcu” jest fałszywa. Nie ma jej w Biblii !! Chrześcijanie biblijni wiedzą o tym przecież, jak i to, po co wprowadzono taką naukę. Dzień Zaduszny („Zaduszki”) – modlitwy za dusze zmarłych, które nie trafiły do Nieba, tylko do tzw. Czyśćca (odpusty):
Jeszcze cytat z nauk KRK:
„Czyściec jest stanem zamienionej w pewność nadziei przebywania z naszym Panem – stanem radosnego przygotowania do wejścia w komunię z Nim. Przez Czyściec możemy przejść dzięki modlitwom i ofiarom tych, którzy nas kochają. To one szczególnie pomagają duszom czyśćcowym osiągnąć ostateczne przeznaczenie człowieka – Raj” kardynał Raymond Leo Burke, protektor Zakonu Maltańskiego [wstęp do art. pt.: „Po co nam Czyściec ?” / Dwumiesięcznik „Polonia Christiana” Nr 48 styczeń-luty 2016; str. 66-67]
Wierutne kłamstwo – brak uzasadnienia w nauce Pana Jezusa !!
Poniżej podaję link do posta (z 30 maja 2016) – kalendarz / historia doktryn KRK:

( ! ) Niestety pewna część Protestantów - ludzie wierzący stricte biblijnie z założenia, od jakiegoś czasu w Polsce (nie wiem od jak dawna ?), zaczyna obchodzić owe „Święto Zmarłych” lub „Wszystkich Świętych”. Kierunek wyznaczają ci, którzy są odpowiedzialni za zbory, najczęściej etatowi pastorzy i kaznodzieje. To oni pokazują spadkobiercom Reformacji, jak dzisiaj mają postępować w świecie, jak ma wyglądać jakość (stan poznania) ich wiary opartej na Biblii, jak mają sprawować swoje zbawienie (czystość serca dla Boga). Te „ślepe” owce - idą za głosem fałszywych nauczycieli („duszpasterzy”), którzy wprowadzają je w pogańskie tradycje i praktyki, które były obce jeszcze ich ojcom i dziadkom. Chyba, że mamy do czynienia z ludźmi, którzy nigdy nie byli prawdziwie odrodzeni w społecznościach ewangelicznych ?

Ekumenizm „Święta Zmarłych”:


(niestety źródło usunięte)

Drugi wątek ▬ grudniowe „Boże Narodzenie” (BN) oraz rzekome powiązania z grudniowym świętem żydowskim Chanuka (oba przypadające na 25 grudnia).
Wypowiedzi pewnych misjonarzy i ewangelistów, iż można wykorzystywać grudniowe BN do głoszenia Ewangelii Chrystusa ludziom, w tym okresie świątecznym - brzmi co prawda dobrze, ale tylko w „pierwszej chwili”. Osobiście uważam, że to słaby pomysł, gdyż większość konsumentów - tradycjonalistów, nastawionych jest bardziej w tym okresie na komercyjne wydarzenia typu: „Black Friday”. A później z kolei na tradycyjne biesiadowanie rodzinne, w aurze zakorzenionych obyczajów. Mentalność ludzi w tym czasie jest owocem „dobrej roboty” wykonanej przez system tego świata (aparat medialno-handlowy). Kto będzie chciał słuchać o Krzyżu Golgoty ?!
Natomiast, co wyprawia się w samych zborach protestanckich, w tym okresie: choinki i stroiki bożonarodzeniowe, czyli chochoły bałwochwalcze; śpiewanie katolickich kolęd (niektórzy uznają nawet okres BN do tzw. święta „Trzech Króli” w KRK / 6 stycznia); organizowanie w zborach „paczek gwiazdkowych”; a także czytane są fragmenty Słowa Bożego przed Pamiątką Wieczerzy Pańskiej - dotyczące narodzin Pana Jezusa, a nawet kazania na ten temat. Zbory biblijne upodabniają się do mentalności tego świata (tradycja religijna tego świata i tradycja świecka – konsumpcja, komercja). Nie twierdzę, że wszyscy to robią, jednak jest to już bardzo powszechne. O tym wszystkim, jakoś ci zawodowi ewangeliści, sponsorowani często przez różne fundacje - nie wspominają (nie piszą). Dlaczego ? Ponieważ to nie jest popularne, a nawet mogłoby obrażać dzisiejszych Protestantów. Oni chcą dziś żyć tak, jak świat ! (w Starym Testamencie – mamy przykłady, jak Izrael próbował żyć tak, jak otaczające go ludy, czyli świat, i co z tego wynikało później dla Narodu Wybranego). Mam okazję bywać czasami po różnych zborach (w różnych denominacjach), dlatego wiem co piszę. To nie są moje domniemania. W moim rodzimym zborze – oberwało się kiedyś starszemu wiekiem Bratu, który zakwestionował śpiewanie kolęd w grudniu. Osobiście też trochę tego doświadczyłem, kiedy miałem kazanie w zborze (jakieś dwa lata temu) na początku grudnia - usługa „antyBN”, patrzono na mnie jak na zborowego heretyka. Spadkobiercy Reformacji też chcą przeżywać nastrój, klimat grudniowego BN („magię świąt”). W zborach młodzież biega w czapkach „Świętego Mikołaja” na głowach, a w domach - wielu Braci i Sióstr stoją „pięknie ozdobione” choinki !
To wszystko jest ckliwe (wzruszające, wyciskające czasami nawet łezkę typu: „Lulaj że Jezuniu”), tylko jak to się ma do odrodzenia człowieka / nowe narodzenie w Duchu (nowa natura człowieka), do krzyża Chrystusowego w ich życiu, upamiętania się (porzucenie grzechów / często mylone z pojęciem „sakramentu pokuty” w katolicyzmie), i oddania się całkowicie pod panowanie Syna Człowieczego i tylko Jemu !
To samo tyczy się hucznego obchodzenia Sylwestra i organizowania nabożeństw w Nowy Rok (1 stycznia / nawet jeśli nie wypada w niedzielę), przez Protestantów. Zborownicy oczekują od pastorów lub Braci usługujących, że jeśli nie światowe uciechy, to chociaż spotkania sylwestrowe w zborach. Byłem także świadkiem, jak starszy Brat w wierze (nauczyciel Słowa Bożego) w zaprzyjaźnionym zborze miał kazanie 1 stycznia. W tej usłudze krytykował strzelanie petardami (tak po ludzku, gdyż nie mógł spać), wówczas jedna z Sióstr miała czelność przerwać mu kazanie i krytykować jego osobę ! Tak objawiają się niekontrolowane wybuchy emocji – tyczące się umiłowania zwyczajów i tradycji tego świata.
A teraz chcę krótko jeszcze wspomnieć o manipulacji jaką coraz częściej dokonuje się w społecznościach protestanckich (kazania, periodyki, książki, art. na stronach internetowych zborów) na temat rzekomych powiązań („proroczego przesłania”) – grudniowych świąt BN w KRK  z grudniowym świętem żydowskim Chanuka. Zarówno miesiąc jak i dzień obu świąt są zbieżne, więc to ma oznaczać – „prawdziwy czas narodzin” Pana Jezusa. Poza tym, sprytnie przedstawia się święto Chanuki jako biblijne. Tak, jest ono „biblijne” w tym sensie, że pojawia się ono w Ewangelii Jana (10,22 / inaczej: „Poświęcenie Świątyni”), ale jest to „święto” – nadane nie przez Boga Jahwe, tylko przez samych Żydów. W Biblii są opisane i podane różne sytuacje i zdarzenia jako takie, ale trzeba rozumieć Słowo Boże, i wiedzieć jaka nauka pochodziła od Boga, a jaka była błędem i wolą ludzką. Żydzi judaistyczni, Żydzi mesjańscy, KRK i niektórzy kaznodzieje protestanccy powołują się na I Księgę Machabejską, jako źródło powstania „Święta Świateł” (Chanuka). Tyle tylko, że ta „Księga” to apokryf ! Nie uznana przez Protestantów w kanonie biblijnym.
Więc kim stają się protestanccy nauczyciele Słowa Bożego ?
Przykładem takich manipulacji jest np. książka pt.: „Przeszłość i przyszłość w świętach biblijnych” – Estera Wieja w wywiadzie z Kazimierzem Barczukiem, duszpasterzem mesjańskim [Wydawnictwo Chrześcijańskiej Fundacji Życie i Misja – „Koinonia”, wydanie I, 2008r.]
Tabelka poniżej, ukazuje siedem świąt biblijnych dla Izraela w Starym Testamencie, które nadał sam Bóg (nie ma tu „świąt”, które wprowadzili później Żydzi od siebie, więc nie ma Chanuki): 


Teraz przykład z mojego byłego „podwórka” – Kościół Wolnych Chrześcijan. Ciężko o tym pisać, gdyż ta denominacja jest najbliższa mojemu sercu (wzorce braterskie Braci Plymuckich), jednak chcę być obiektywny w tropieniu zakłamań, muszę o tym wspomnieć. W KWCH również są osoby forsujące pogląd zbieżności BN i Chanuki. Jeśli nawet nie oficjalnie, to próbują sugerować takie spojrzenie pośrednio („nieśmiało”). Poniżej podaję przykład - artykuł o grudniowym BN i ewentualnych powiązań z żydowską Chanuką, oraz późniejsze rozwadnianie tematu (w stylu: „i tak, i nie”; „jestem za, a nawet przeciw”), i naiwna argumentacja:
Hipolit – jeden z „autorytetów” w sprawie 25 grudnia, na którego powołuje się znany kaznodzieja (autor w/w artykułu):
Kiedyś rozsyłałem po zborach własną „e-mailową ulotkę” pt.: „Oblicza ekumenizmu”, gdzie wskazywałem m. in. na BN jako źródło kultu maryjnego wywodzące się z pogaństwa; a także info o kardynale Jorge Bergoglio (obecnie: papież Franciszek) – jak obchodzi święto Chanuki:


( ! ) Poniżej link do katolickiego źródła o pochodzeniu tradycji związanych z BN (w niektórych kwestiach są szczerzy do bólu):

oraz judaistyczno-mesjańskie info na temat święta Chanuki (od 11:43 do 23:00 minuty filmu / m. in. o bałwochwalstwie i krytyka BN); zgadzam się np.: z nauką o zgromadzeniu, o uwielbieniu dla Adonai (sercem), o obecnej Świątyni (wierzący w Duchu); I Kor.6,15-16 (pogaństwo); o czystości ludu Bożego; II Kor.6,16; o wyłączeniu odstępców i o przyszłym nawróceniu się części Izraela. Natomiast nie zgadzam się z dziwnym tutaj (judaistycznym ?) punktem widzenia - powoływanie się na apokryfy (Ks. Machabejskie), i forsowanie poglądu na temat święta Chanuki !

Mały przykład totalnego ogłupienia komercyjnego w okresie grudniowych świąt BN w USA. Drugi rok z rzędu, amerykańską opinię publiczną zbulwersował fakt, iż pewna znana sieć gastronomiczna – serwująca w okresie grudniowym kawę o smaku korzennym (np. z cynamonem), wypuściła okolicznościowe kubki do owej kawy – bez akcentów bożonarodzeniowych. W tym roku zielone, ale bez symboli, które wprowadzają Amerykanów w magiczny nastrój tych świąt. W opinii klientów zabrakło znowu na kubkach takich atrybutów BN jak: płatki śniegu, choinka, Mikołaj lub Jezus. Internauci wyrażali swoje oburzenie pisząc do firmy: „Dlaczego nie kochacie Świąt Bożego Narodzenia ?!”.
(Źródło: serwis informacyjny RMF Classic – 08.11.2016)

Wnioski
Słowo Boże nie zabrania nam pamiętać o naszych bliskich, którzy zmarli (ani sprzątania i dbania o ich groby), ale zabrania wszelkiego kultu, który nie odnosi się bezpośrednio do Boga Trójjedynego. Cała Biblia naucza nas, że Bogu oddaje się cześć w sposób duchowy (modlitwa, pieśni, czytanie Słowa Bożego i życie zgodne z Jego nauką); nie poprzez tworzenie Jego wizerunków, podobizn, symboli, znaków, ani poprzez oddawanie czci ludziom (modlitwy - prośby zanoszone do zmarłych lub proszenie Pana Boga o darowanie win ludziom, którzy odeszli). Jeśli zarzucimy to pastorom wprost – będą się wypierać, że to tylko ludzka pamięć, wyraz szacunku do zmarłych i przypomnienie o śmierci; nie kult religijny. Więc stawiam pytanie: dlaczego chcą celebrować „wspominanie” zmarłych akurat w tym dniu (okresie), co Katolicy ? Przecież w ten sposób wpisują się w kalendarz ich świąt i legalizują coś, co nie powinno mieć miejsca w biblijnym protestantyzmie. To samo tyczy się grudniowych świąt BN. Sednem Ewangelii naszego Pana i Króla jest Jego ofiara na Krzyżu Golgoty – wykupienie nas (tych którzy to przyjmą) od wiecznego potępienia, czyli od nieustających męczarni w piekle. To pojednanie z Bogiem Ojcem w osobie Chrystusa i przez Niego, na krzyżu oraz nauka wynikająca z tego dzieła (Ewangelia / NT). Świat dostał szansę zbawienia w obietnicach Bożych, które zostały wypełnione na Golgocie w dorosłej osobie Pana Jezusa. Nie w małym dzieciątku Jezus. Wszystko się już wydarzyło, teraz należy przyjąć wiarą ten fakt i żyć zgodnie z Bożą nauką dla Stwórcy; nie dla siebie, i nie dla sztucznych celebracji (często z pogańską konotacją).
Obchodzenie świąt danych Izraelowi w ST (siedem świąt z tabelki) również jest niewłaściwe, te święta nadane przez Boga i mające zapowiedź odkupienia / doskonałej ofiary za grzech ludzkości - właśnie się wypełniły (2000 lat temu).
Teraz wszyscy Chrześcijanie, z pogan i z Żydów mają czekać na ponowne przyjście Pana panów – Jezusa Chrystusa, który obejmie władzę na świecie (Królestwo Millenium); ma to również związek z wcześniejszym pochwyceniem Kościoła (ekklesi) – stanowisko Braci Plymuckich. Natomiast „Wielki Ucisk” (rządy antychrysta) przeznaczony jest dla świata i dla Izraela z ciała, który wówczas nawróci się do Syna Człowieczego, którego ukrzyżowali ich ojcowie.
Po co, w takim razie coraz częściej na świecie organizuje się wspólne spotkania z okazji grudniowej Chanuki ? (np. palenie świec  na dziewięcioramiennej menorze przez gości, często gojów)
Ze świętem Chanuki zaczynają utożsamiać się przywódcy duchowi, zarówno katoliccy, jaki protestanccy, a nawet głowy państw i inni politycy (jako przedstawiciele władz świeckich).
Mój wniosek (i nie tylko mój), jest taki: „wszystkie drogi prowadzą do Rzymu” ― globalny ekumenizm !! W jakim celu ?
Toruje się w ten sposób drogę do stworzenia jednej globalnej religii ― grunt pod przyjście antychrysta, światowego przywódcy duchowego (Apokalipsa wg. Jana). Z tym wiążą się właśnie fałszywe nauki i niewola tradycji dla ludzkich serc (umysłów), by zwodzić narody, wszystkie kolejne pokolenia. Zafałszować Ewangelię (jej sedno) oraz zniszczyć biblijne chrześcijaństwo.
Co było powodem napisania przeze mnie tych wszystkich części z cyklu: „W niewoli tradycji, czyli w oparach wyobrażeń i w kulcie pogaństwa” ?
Na miarę mojego poznania Słowa Bożego i po licznych rozmowach z moimi starszymi Braćmi w wierze (wiernymi biblijnej nauce) oraz w szczerości serca przed moim Panem ― chciałem wyrazić protest wobec kłamstw przekazywanych poprzez tradycje religijne wraz z tradycjami świeckimi (komercyjne wzmocnienie - nieprawdy) oraz mój sprzeciw (forma opozycji) wobec fałszywych nauk szerzących się w protestanckich denominacjach.
( ! ) Może już najwyższa pora – Bracia antyekumeniści, by zacząć się jednoczyć (bez względu na protestanckie denominacje) dla obrony czystości Ewangelii ?
Protestanci wśród Protestantów – właściwa postawa, aby odsunąć fałszywych nauczycieli od przywództwa w zborach lub zacząć zakładać nowe społeczności biblijne.
Biblijni Neo-Protestanci = BN-P / wzorce stanowczości np. jak u pietystów i purytan. Inaczej zostaniemy całkowicie zwiedzeni przez „rzymskich Protestantów” (czyli ekumenistów), a następnie wchłonięci przez Rzym - My (może nie wszyscy ?), ale na pewno młodzież – następne pokolenia !
Co wtedy powiemy naszemu Panu, któremu mamy być wierni i którego mamy kochać miłością największą ! Wszyscy z Jego owczarni, staniemy kiedyś przed Jego obliczem ― Tronem Sędziowskim („Bema”: II Kor. 5,10 oraz I Jana 2,28), by zdać sprawę z swej pielgrzymki wiary i służby.

„Albowiem ktokolwiek czyni wolę Ojca Mojego, który jest w Niebie, ten jest moim bratem i siostrą, i matką” Pan Jezus (Mat. 12,50);
… a żaden przejaw bałwochwalstwa w życiu owczarni Pana Jezusa – nie jest wolą Ojca !! (Biblia)


Hector Walker (AG)

P.S.
„W niewoli tradycji, czyli …” cz.1.

„W niewoli tradycji, czyli …” cz.2.

„W niewoli tradycji, czyli …” cz.3.

oraz
O modlitwie za zmarłych:

Biblia o śmierci:

„Czyściec” (m.in. o apokryfach Machabejskich !!):

Historia „Halloween”:

Dlaczego nie obchodzimy "Świąt Bożego Narodzenia" ? (filmiki):
lub

artykuł:

Wzmianka o „Sylwestrze” (br. Montana):

Dążenia ekumeniczne:


Dodatkowo:
1) „Powrót do biblijnego chrześcijaństwa” cz.1 i 2 - Dave Hunt / różne drogi zwiedzenia (sposoby), a cel ten sam = jedna światowa religia („kościół światowy”) i rządy antychrysta …
(np. od 1:10:56 do 1:21:10 minut filmu; a także od 1:51:12 min. do końca – „nauczanie o krzyżu”):
lub w krótszych odcinkach (tiqvapl):

2) „Kobieta jadąca na bestii” Dave Hunt
(np. od 39:05 do 44:35 minuty filmu / o doktrynie „Czyśćca” i odpustach)
https://www.youtube.com/watch?v=g3flhMDPDdA

czwartek, 3 listopada 2016

Propaganda tego świata (1):

Licho zwane depresją



Nastała jesień. Jak co roku, ktoś powie. Oczywiście. I jak co roku utrwalane są przez wszelkie media wzorce, stereotypy, stwierdzenia, „przypomnienia” i „klątwy” oraz porady jak z nimi walczyć (jak leczyć). W radio ciągle, jak na złość słyszę takie słowa – klucze: „jesienna chandra”; „jesienny smutek”; „przygnębienie”; „jesienna DEPRESJA”.
Gdyby ktoś czasami zapomniał o depresji w wirze swoich zajęć, prac i obowiązków, to przestrzeń publiczna przypomni mu, że mamy właśnie: „czas jesiennej depresji”.
To, jak coroczna (sezonowa) pandemia psychiczna dla społeczeństwa: „Koniec lata, koniec wakacji. Jesień … oho, nadchodzi depresja !”. Ostatnimi czasy, pojawiła się nawet – „depresja pourlopowa”. Więc, dla ośrodków społeczno-opiniotwórczych, socjologów, psychologów, terapeutów, psychoanalityków, psychiatrów i przemysłu farmaceutycznego (tzw. „Wielka Farmacja”) – życie ludzkie, samo w sobie, to nic innego jak beczka stresów i depresji. Kiedyś użyto takiego określenia: „Życie to śmiertelna choroba, przenoszona drogą płciową” (tytuł filmu). Jak tu żyć, panie doktorze ? Ratujcie fachowcy ! Może jakieś psychoterapie i hipnozy, a na pewno jakieś prochy. Prochy są dobre na wszystko przecież ! Tak funkcjonuje dzisiejszy świat, i tak produkuje różne obłędy w przeludnionych aglomeracjach miejskich (syndrom stada). Media mówią nam jak mamy żyć i jak postrzegać otoczenie. Programy informacyjne i publicystyczne oraz wszechobecna reklama (komercja) – wywierają presję na naszą świadomość („dla naszego dobra”); mówią nam: co mamy myśleć, co mamy lubić, co jest dobra a co złe, co kupować, jak planować, komu ufać (mimo wielokrotnych dowodów kłamstwa i obłudy). Do tego dochodzi promowanie nowych i „lepszych” norm moralnych, czy wzorców zachowań dla współczesnego człowieka w społeczeństwie. Tyczy się to również tworzenia i rozpowszechnianie nowych zagrożeń. Tak długo będą powtarzać swoje, że z czasem zaczynamy (często bezwiednie) w to wierzyć i mówić ich „językiem”. Językiem mediów, polityków i korporacji. Sztaby fachowców od ludzkiego umysłu – nieustannie nad tym pracują. Mnie osobiście przypomina to, dosłownie (nie w przenośni) wzorce zaczerpnięte od Wielkiego Brata z „Rok 1984” Orwell’a. Dla uwiarygodnienia tych przekazów publikuje się przeróżne badania naukowe: psychologiczne, socjologiczne i medyczne; a nawet w sukurs przychodzą jacyś dziwni teolodzy i spece od ludzkiej duszy.
Tej propagandzie społeczno-kulturowej ulegają coraz częściej także ludzie wierzący biblijnie, dla których Biblia powinna być jedynym źródłem pocieszenia, siły i nadziei, gdyż jest do wiadomość od samego Boga. Wiadomość do ludu Bożego, która zawiera wieczny przekaz oraz instrukcję zbawienia i wzorzec nowego życia od Stwórcy. Biblia to nie standardy życia tego świata ! Niestety świat w swej perfidności (działanie ZŁEGO poprzez zaprzedanych mu ludzi) próbuje wykrzywiać Słowo Boże dla swych niecnych celów.
Weźmy biblijny przypadek Hioba. Bardzo często przywoływany przez różne osoby, w tym niewierzące lub nierozumiejące nauki Słowa Bożego; tylko po to, by uzasadnić rzekome istnienie depresji już w czasach Starego Testamentu. To zwykła manipulacja współczesnych. Biblijnie wierzący Chrześcijanie dobrze wiedzą lub powinni wiedzieć, że przykład Hioba, to próba jakiej został poddany ten mąż Boży, który miał łaskę u Boga od samego początku. To nie była kara, tylko doświadczenie w wierze przez którą przeprowadził go sam Stwórca. Łaska Boża uświadomiła samemu Hiobowi jak miłuje Boga i jak jest Mu wierny; nie tylko w „latach tłustych”, ale i w „latach chudych” (bieda, kłopoty, nieszczęścia). Nauczyło to Hioba polegania na Bogu zawsze i we wszystkim, bez względu na okoliczności. Pan Bóg później wynagrodził to doświadczenie swemu wiernemu słudze. Dlatego postawa typu:  „Nie widzę już sensu życia” - nie jest postawą dzieci Bożych.
Wiem doskonale, że ludzie (zwłaszcza ci w świecie, którzy nie polegają szczerze na Bogu lub Go nie znają), cierpią z powodu owej depresji ! Jest to zjawisko prawdziwe. Jest to przykre i godne współczucia. Wynikiem tego jest nic innego jak grzech w życiu tych ludzi !
Ktoś może powiedzieć, a przecież istnieje też coś takiego jak: „depresja poporodowa” ! Tak, zwłaszcza, że coraz częściej się o niej słyszy (ostanie lata), przy okazji nagłaśnianych przez media tragedii matek i ich niemowląt. Jednak mam śmiałość powiedzieć, iż tyczy się to świata – ludzi żyjących bez Boga (nienawróconych szczerze do Chrystusa). Ludzi żyjących w grzechu: bawiącymi się własnymi ciałami (seks jako przygoda, a nie przywilej małżeński) oraz niechciana - „przypadkowa ciąża”; nieprzygotowanie do macierzyństwa - nieodpowiedzialność w małżeństwie lub brak tego związku. Po narodzeniu dziecka – mogą także występować u kobiety, egoistyczne myśli i pragnienia o powrocie do trybu życia (zwyczajów) sprzed okresu ciąży. Jednak czy to wyłącznie wina kobiety ? Do tego wszystkiego dochodzi przecież współodpowiedzialność ojca dziecka, rodziców matki, teściów i krewnych. Jeśli kobieta zostaje sama z niemowlęciem i nie ma zapewnionych podstawowych warunków życia (znikąd pomocy), może popaść w rozpacz. Jedno jest jasne jak słońce, kobiety nigdy same nie zachodzą w ciążę.
Powiedzmy sobie też i to, iż w ten sposób nie postępują i tak nie żyją ludzie, którzy szczerze zaufali Chrystusowi i oddali Mu całe swoje życie. Sednem jest oddanie się pod Boże kierownictwo, a nie uleganie wyłącznie własnemu ego.

( ! ) Mała dygresja: jeśli chodzi o dzisiejszy stan moralności i obnoszenia się ze swymi uczynkami, to straszliwym przykładem może być jedna z polskich piosenkarek (matka dwojga dzieci), która przyznała się publicznie do tego, że usunęła ciąże ze swym trzecim nienarodzonym dzieckiem. Przyczyna jaką podała – „potrzeba wygody”, aby nie zakłócić sobie obecnego trybu życia !!
A później wielu się dziwi i ma pretensje do Pana Boga, typu: „Dlaczego Bóg na to …[czy tamto] pozwolił ?!” (tragedie, katastrofy, bieda, głód, choroby, wojny, etc.) Nie pomyślą wówczas, że wszystkie Boże Prawa, które Stwórca dał ludziom - są łamane, lekceważone i zmieniane notorycznie. Człowiek staje się „bogiem - panem” życia i śmierci !

A teraz krótko o propagandzie światowego systemu zniewalania serc (umysłów).
Pewnego rodzaju materiałem poglądowym – świeckim (niestety nie przedstawiającym wartości biblijnego chrześcijaństwa), jest np. powieść zaliczana do klasyki literatury XX wieku oraz do nurtu antypsychiatrycznego: „Lot nad kukułczym gniazdem” Ken’a Kesey’a. Otrzymałem ją dawno, dawno temu. To prezent od mojej żony w drugą rocznicę ślubu, dziś wydaje mi się, że to niezamierzona - „ironia mojego prywatnego życia” sprzed nawrócenia; chociaż nigdy nie cierpiałem na depresję lub na inne zaburzenia psychiczne (sorry, za prywatną dygresję). Drugim materiałem poglądowym, to film na motywach w/w powieści i pod tym samym tytułem, z 1975 roku (reż. Miloš Forman). Oba obrazy ukazują, co prawda z humorem, ale jednak realistycznie – zniewolenie ludzkich umysłów przez system (w powieści zwany: „Kombinatem”) opieki psychiatrycznej oraz bezduszność procedur w otoczce tzw. humanizmu i postępu. Na przykład, praktykowane wówczas jeszcze (lata 70. w USA) – elektrowstrząsy ! A wszystko to, odbywa się na tle przeżyć ludzi, którzy „uwikłali się” we własne życie, życie cielesne (bez Boga).
Jednak współczesne realia mogą być o wiele bardziej przerażające, jeśli wierzyć doniesieniom niektórych mediów niekorporacyjnych.
Czy depresja może być powodem prośby o eutanazję przez dorosłego lub dziecko ?
Oto cytat i link:
Niestety wszystko idzie zgodnie z tymi wytycznymi i obecnie w Belgii dokonano eutanazji nieletniego a w Holandii proponuje się eutanazję nieletnich "nawet dzieci w wieku 12 lat". Poszerzono również zakres powodów dla których może być wykonana eutanazja i obejmuje on obecnie problemy psychiczne. Depresja lub trauma może być obecnie przyczynkiem do uśmiercenia pacjenta, któremu przecież powinno się udzielić pomocy i troski. No, ale to oczywiście kosztuje ubezpieczycieli i skarb państwa olbrzymie pieniądze, więc taniej jest podać śmiertelny zastrzyk.

Jeszcze jedna informacja z otaczającego nas świata. Obejrzałem ją na początku tego roku w TV. Dowiedziałem się z pewnego, bardzo popularnego serwisu informacyjnego, że istnieje depresja wśród dzieci ! Nie potrafię tego zrozumieć, no ale nie wszystko muszę pojmować. Wiem tylko, że za moich czasów dziecięcych (jestem rocznik 70.), nie było czegoś takiego wśród dzieci. Moi starsi wiekiem Bracia i Siostry, również takiego zjawiska nie pamiętają, nie znają. Na przełomie lat 70. i 80. w PRL-u, dzieciaki takie jak ja: biegały od świtu do nocy po dworze (w czasie wolnym od szkoły), grały w piłkę nożną, jeździły na rowerach, paliły ogniska, chodziły kąpać się na basen lub w jeziorach i stawach (nie zawsze bezpiecznie, to fakt). Jednak, kto wówczas cierpiał na depresję lub myślał o samobójstwie. Miało się co najwyżej problemy, ale z nauką lub „na pieńku” z rówieśnikami, ale to było do przeżycia. To nie były tragedie życiowe. Natomiast za wagary i palenie papierosów, po wywiadówce – w domu był pas skórzany w rękach ojca (VII i VIII klasa). Na lekcjach W-Fu były później widoczne efekty. To nie była przemoc na dzieciach, to było ojcowskie wychowanie. Dziś mamy zakaz dawania klapsa wychowawczego i donoszenie na normalnych rodziców, którzy próbują karcić swoje dzieci. Dzieciaki z kolei, stają się coraz bardziej egoistyczne i zaczynają żyć w wirtualnym świecie (komputery plus internet / gry, i smartfony). A kiedy przechodzą do życia w „realu” – zaczynają się kłopoty, a czasami nawet tragedie.
Jednak nie tylko ta informacja mnie zszokowała, w tym krótkim materiale filmowym. W pewnym momencie usłyszałem stwierdzenie narratora reportażu, w które nie mogłem uwierzyć. Początkowo myślałem, że zwyczajnie się przesłyszałem, ale poszperałem w sieci i znalazłem to nagranie, które podaje poniżej. Padło tam takie stwierdzenie:
„ … ale przyczyny depresji równie dobrze mogą być błahe, bo to choroba związana z biochemicznymi procesami w mózgu. Dlatego depresja wymaga leczenia, a nie usunięcia przyczyny smutku

Nie chcę nikogo dotknąć, ale już po pierwszym usłyszeniu tej frazy – na myśl przyszedł mi „wielki przemysł dla dobra ludzkości”, to tzw. Wielka Farmacja i prężnie rozwijające się środowisko (lobby) psychologiczno – psychiatryczne (psychoanalityczne); wzorce zza Oceanu.
Nie usuwać przyczyny smutku (pomóc rozwiązać problem, pocieszyć, być razem), tylko LECZYĆ !
Co to ma być, naganianie klientów ?!
Jeżeli współczesne dzieci i młodzież mają, aż takie problemy natury psychicznej; to osobiście dopatruję się winy za ten stan rzeczy, w nadmiernym uzależnieniu od obecnej technologii i braku większego zainteresowania przez zaganianych i znerwicowanych rodziców. Do tego dochodzi półświatek z rynkiem narkotyków i brak prawdziwie wychowawczej roli szkoły, jak i polityki państwa w tym zakresie. Wychowanie z kolei dziś, należałoby rozpoczynać często – paradoksalnie odwrotnie, od rodziców ! To oni „zarażają” swoje dzieci: frustracją, kompleksami, chamstwem, bezczelnością, agresją, postawą roszczeniową w życiu, zachłannością, materializmem i pychą. A jak przyjdą przeciwności w życiu lub niemożność spełnienia swych pragnień (pożądliwości), to zaczyna się dramat zwany depresją. Nie mam tego, czego chcę lub nie jestem tym, kim bym chciał być - to po co żyć ? („Wszystko nie ma sensu, bo nie spełniły się moje marzenia”).
Dzieci wychowane na ulicy (w slumsach), nie myślą o depresji, czy samobójstwie – tylko starają się przetrwać i dostosować do aktualnych warunków (nawet po gwałtownej utracie rodziców). Co dzieje się z ludźmi dorosłymi i dziećmi wychowanych od kilku pokoleń w dobrobycie ? Mam na myśli rozpasanie materialne, nadmierny konsumpcjonizm (graniczący momentami z obłędem) i ciągłe dawanie upustu swoim pożądliwościom. Wszystkim nam to grozi, jako słabym istotom cielesnym. Jednak ci, którzy kochają Boga szczerze, muszą oddać Mu swe serca ! Słowo Boże mówi, że są dwa rodzaje bałwochwalstwa:
1) kulty religijne ― rzeźby i obrazy przedstawiające zwierzęta oraz ludzi (cała Biblia);
2) chciwość ― pożądliwość / materializm (Ew. Mat.6,19-33; Ew. Łuk.6,24-26; I Kor.6,9-10; Gal.5,26; Efez.5,5; Kol.3,5; I List Tym.6,6-9; Hebr.13,5-6).
A więc, bałwochwalstwo jest grzechem. Obrzydliwością dla Boga ! Ludzie chcieliby otrzymywać od Stwórcy opiekę i wszelakie błogosławieństwa, ale sami obrażają Boga, gdyż chcą żyć po swojemu. Nie szukają Jego woli, aby ją pełnić i nie chcą upamiętać się (porzucić grzech definiowany przez Słowo Boże).
A teraz stricte biblijnie, bo to jest sednem mojej wypowiedzi (głosem w sprawie depresji) i jednocześnie podaniem RECEPTY od męża Bożego i kaznodziei, któremu osobiście „nie dorastam do pięt”, a mianowicie jest nim Martyn Lloyd – Jones, autor książki pt: „Duchowa depresja”.* Jest to spojrzenie na problem depresji z punktu widzenia człowieka biblijnie wierzącego, dla którego Biblia jest ŹRÓDŁEM wiedzy, pociechy i siły ! Porusza w niej m. in. takie kwestie jak: serce, grzech, duch niewoli, dyscyplina, kara i choroba, prześladowanie, próby, pokój Boży. Nie sposób poruszyć tutaj wszystkich zagadnień, które M.L.-J. opisuje na bazie Słowa Bożego; dlatego zachęcam do lektury.
Pod koniec swej książki M.L.-J., napisał coś, co chciałbym użyć jako swoistą „receptę” (lekarstwem bowiem jest Biblia i tylko ona), na panoszące się Licho wśród Chrześcijan:
Widzimy wyraźnie, że Paweł nauczył się znajdować zadowolenie i zaspokojenie tylko i wyłącznie w Chrystusie. My także powinniśmy zależeć od Niego. Aby pojąć tę lekcję, musimy poznać Go i nauczyć się przebywania w społeczności z Nim oraz odnajdywania w Nim przyjemności. Niebezpieczeństwem jest fakt, że niektórzy z nas spędzają zbyt wiele czasu, czytając o Nim. Być może nadejdzie dzień, kiedy nie będziesz w stanie czytać. Czy wtedy będziesz wciąż szczęśliwy ? Czy znamy Go na tyle dobrze, że nawet gdybyśmy stali głusi lub niewidomi, nasza społeczność z Nim wciąż będzie nas zaspokajała ? Czy znasz Go tak dobrze, że mógłbyś rozmawiać z Nim, słuchać i Cieszyc się Nim zawsze ? Cokolwiek się wydarzy, będzie dla ciebie dobre, jeżeli zawsze pielęgnowałeś społeczność z Nim, tak że nic innego się nie liczyło ! Tak właśnie wyglądał duchowy stan apostoła. Jego społeczność z Chrystusem była tak zażyła, że stał się niezależny od wszystkiego innego.
Uważam wreszcie, że do pełnego zrozumienia tej prawdy najbardziej przyczynił się przykład samego Chrystusa wraz z Jego moralnymi zasadami. «Albowiem nieznaczny chwilowy ucisk przynosi nam przeogromną obfitość wiekuistej chwały, nam, którzy nie patrzymy na to, co widzialne, ale na to, co niewidzialne; albowiem to, co widzialne, jest doczesne, a to, co niewidzialne, jest wieczne» (2 Kor.4:17-18). «Nauczyłem się poprzestawać na tym, co mam. Jestem zaspokojony niezależnie od okoliczności». Czy możesz tak powiedzieć ? Obierzmy sobie za punkt honoru osiągnięcie tak dobrej społeczności z Panem. Życie może nas zmusić do tego, ale nawet jeśli okoliczności są dla nas przychylne, nadejdzie czas, gdy staniemy twarzą w twarz ze śmiercią i ciemnością. W tym ostatecznym oddzieleniu duszy od ciała będziemy zupełnie sami. Najwspanialszą w życiu rzeczą będzie móc wyznać w tej godzinie: «Ale nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną» (Jan.16:32).
Oby Bóg w swojej nieskończonej łasce uzdolnił nas do wyciągnięcia właściwych wniosków z tej wspaniałej i ważnej lekcji (str.213-214 / wydanie polskie).

( ! ) Jedyne moje zastrzeżenie do powyższego cytatu, a właściwie do polskiego wydania, to sformułowanie: „zbyt wiele czasu, czytając o Nim”. Uważam, że nigdy nie będziemy za dużo czytać o Chrystusie, ponieważ sami z siebie - jesteśmy cieleśni (słabi) żyjąc na tym padole. Podobnie wyraził się kiedyś znany kaznodzieja Charles Haddon Spurgeon (1879): „Nigdy nie będziemy zbyt święci, ani nigdy nie staniemy się zbyt podobni do Pana Jezusa”.
W oryginalnym tekście „Duchowej depresji”, kontekst z w/w zdania wypływa zupełnie inny ! Mianowicie, nie chodzi o „zbyt wiele” – w sensie „przedawkowania” czytania o Chrystusie; tylko o to, że nawet** czytając o Nim (w domyśle – bardzo dużo), a nie mając z Nim duchowej społeczności na co dzień w swym sercu, samo czytanie nic nam nie da !! Życie z Chrystusem i w Chrystusie w sposób praktyczny - to nasz wzrost duchowy (na bazie Biblii / Ewangelii).
Sam M.L.-J., przestrzega przed przyjmowaniem Prawdy Bożej tylko poprzestając na intelekcie (Rozdz. 4 / str. 50). Pojawia się tu rola dla naszego Pocieszyciela – Ducha Świętego, który działa delikatnie i subtelnie w sercach (umysłach) prawdziwie nawróconych dzieci Bożych, które czują niechęć do trwania w grzechu i oczyszczają się po „upadkach” (ciągła walka duchowa). Robią to nie dlatego, że ktoś ich zmusza do porzucania grzechu  – ale czynią tak z miłości do swego Pana – Jezusa Chrystusa.
A teraz ŹRÓDŁO, czyli Słowo Boże. Apostoł Paweł (przywołany tu przy okazji w/w książki) w swych Listach, porusza zagadnienia mające wpływ na naszą kondycję duchową. Wymienię skrótowo niektóre z nich, te które uodparniają nas (ludzi nawróconych biblijnie) od zagrożeń przychodzących ze świata:
inny sposób myślenia i postawa życiowa:  Rzym.12,1-2  / w oryginale greckim: „rozumna służba” (Biblia Warszawska: „duchowa służba”) oraz „nie dostosowujcie się do wieku tego” (Biblia Warszawska: „nie upodabniajcie się do tego świata”);
życie w łasce Bożej (nowe życie, inne niż przedtem): II Kor.4,7-5,19;
próby i doświadczenia będąc w łasce Bożej: II Kor.6,1-10;
Boży smutek dla upamiętania się i gorliwości: II Kor.7,8-12;
o nieporównywaniu się z innymi: Gal.6,1-5 / kompleksy, zazdrość i rywalizacja;
ap. Paweł o umiejętności przystosowywania się do tego, co Bóg daje w danej chwili: Filip.4,10-13 / „(…) Umiem się ograniczyć, umiem też żyć w obfitości; wszędzie i we wszystkim jestem wyćwiczony; umiem być nasycony, jak i głód cierpieć, obfitować i znosić niedostatek. Wszystko mogę w tym, który mnie wzmacnia, w Chrystusie”.

Pozostałe wskazówki ze szczegółami znajdziemy w całym Nowym Testamencie (np. List do Hebrajczyków 12,1-17 / o karaniu). Ludzie już nawróceni biblijnie, powinni często przypominać sobie te w/w fragmenty, jak i inne, by pamiętać o zagrożeniach i być czujnym, co do swojego postępowania / „z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie swoje sprawujcie” (Filip.2,12b).
Naśladowcy Chrystusa nie mogą zazdrościć światu – jego beztroski, bogactwa, i rozpasania materialnego. Nie możemy myśleć tymi samymi kategoriami i zachowywać się tak, jak otocznie żyjące bez Boga (lub osoby żyjące w zakłamaniu religijnym). Nie możemy się z nimi porównywać lub tęsknić za starym życiem, kiedy robiliśmy co chcieliśmy. Nie możemy być ludźmi o „rozdwojonych duszach” (Jak.1,8 i 4,8) lub jak mówi Słowo: „... Umyta świnia znów się tarza w błocie” (II Ptr.2,22).
Jeśli Licho na swej drodze spotyka biblijnych, to może to być spowodowane np.: tęsknotą za starymi przyzwyczajeniami sprzed nawrócenia (rodzącymi grzech) lub bieżące pokusy – pożądliwości, którym się ulega. Chrześcijanie biblijni (żyjący zgodnie z Ewangelią i tylko według niej), nie są ludźmi idealnymi, bo takowych po prostu nie ma. Człowiek z powodu swej pierwszej natury (buntowniczej wobec Boga) jest skłonny do popełniania grzechu. Jednak posiadając nową naturę od Boga, nie będzie mu nigdy dobrze – trwając w grzechu i mając tego świadomość (właściwe poznanie / sumienie).
Człowiek ze świata powie: „ludzkim życiem włada przypadek”; człowiek biblijny powie: „moim życiem włada Chrystus” - ta zmiana perspektywy patrzenia na świat i ludzi wyjaśnia wszystko. Wolność w Chrystusie, to wolność od niewoli grzechu, a nie samowola w życiu (Gal.5,13-26). To nie jakiś guru w sekcie pseudochrześcijańskiej (pseudobiblijnej) ma nam mówić, aby izolować się od świata w sposób zakrawający na objawy tzw. „psychozy maniakalno-depresyjnej”, czy mówiąc prościej – żyć jak odludek lub pustelnik. To Duch Święty w nawróconym biblijnie człowieku działa poprzez Słowo Boże i poprzez Braci – godnych zaufania w Chrystusie (wiernych Ewangelii Pana Jezusa w słowie i w czynie); i mówi nam w naszych sercach, jak mamy żyć i czego się wyrzekać, unikać, czego nie pożądać. To jest ta inna perspektywa, Boża perspektywa – natura duchowa (Rzym.8,1-17; I Kor.2,1-16). Wówczas Licho depresji nie będzie miało przystępu do serc dzieci Bożych; a pozostali muszą się nawrócić szczerze, w sposób biblijny (zgodnie z Ewangelią), by skorzystać z tej RECEPTY. Objawy zdrowia duchowego, to nic innego jak oddanie swego życia Chrystusowi i bezgraniczne zaufanie Mu. Wówczas Duch Święty podaje nam uodparniającą „szczepionkę” na wirusy tego świata (m. in. na omawiane tu Licho):
1) wewnętrzną radość w Nim ― chęć do codziennego życia, by podobać się i służyć swemu Panu;
2) wewnętrzny spokój w Nim ― całkowite poleganie na Bogu w codziennych trudach (pomoc);
3) wewnętrzną pewność w Nim ― co do naszego losu na Ziemi i zbawienia wiecznego (opieka).

Profilaktyką zaś jest rozumne czytanie Biblii i szczera modlitwa do Pana Jezusa – lekarza naszych dusz oraz społeczność z biblijnie wierzącymi ludźmi (w Miłości i w Prawdzie Bożej).

Hector Walker (AG)
DG 03.11.2016
[mała korekta tekstu: 28.11.2017]

P.S.
*Duchowa depresja. Jej przyczyny i leczenie D. Martyn Lloyd – Jones; przekład: Małgorzata Klecka, Ryszard Słapik; Wydawnictwo „Areopag”; wydanie pierwsze; Katowice 1994.
WYDANIE ANGIELSKIE: Spiritual Depression: Its Causes and Cure D. Martyn Lloyd-Jones; Basingstoke: Pickering & Inglis, 1965.
( ! ) Książka została napisana i wydana, zanim rozpowszechniono na świecie problem wszechobecnej depresji, zanim propaganda nabrała tempa.

**Moje wielkie podziękowania dla Brata Piotra i jego małżonki - Siostry Basi z Katowic, za konsultacje językowe i czas poświęcony na analizę tekstu oryginalnego, oraz podziękowania dla Brata za konsultacje teologiczne.

Przenośnia użyta do tytułu tego posta:
Licho – postać z wierzeń dawnych Słowian, zły demon personifikujący nieszczęście, zły los i choroby. Licho miało rzadko ukazywać się ludziom. Gdy już to czyniło, przybierało postać przeraźliwie wychudzonej kobiety z jednym okiem.
Licho wędrowało po świecie w poszukiwaniu miejsc, w których ludzie żyją szczęśliwie. Zazwyczaj podpalało budynki, zsyłało głód, biedę i choroby, po czym odchodziło. Czasem zatrzymywało się jednak wśród ludzi na dłużej. Męczyło wówczas gospodarzy, m.in. nastając na ich życie, wyrywając szczeble z drabiny bądź obluzowując ostrza siekier.
Szeptało też ludziom do ucha złe myśli, zsyłało zarazę na owoce i warzywa, nękało zwierzęta hodowlane, niszczyło dobytek. Przed lichem nie można było się uchronić, jedynym sposobem było cierpliwe znoszenie go i oczekiwanie aż odejdzie.
W mowie potocznej do dnia dzisiejszego istnieją stwierdzenia związane z postacią licha, takie jak: licho nie śpi, pal licho, licho wzięło, gdzieś go licho niesie, do licha, licho wie, "licho przywiało."
https://pl.wikipedia.org/wiki/Licho