neo-protestantyzm konserwatyzm biblijny

środa, 3 kwietnia 2024

Dla poszukujących Bożej Prawdy … (4)

Trust God with All Your Heart / Zaufaj Bogu całym sercem 
 
 

Kto według Biblii jest chrześcijaninem ?

 
Albert N. Martin 


CZĘŚĆ PIERWSZA


Istnieje wiele kwestii, co do których zupełna niewiedza lub całkowita obojętność z naszej strony nie są ani tragiczne, ani zgubne w skutkach. Zapewne niewielu z nas potrafi wyjaśnić wszystkie procesy, za sprawa których łaciata krowa zjadając zielona trawę daje w efekcie białe mleko – a mimo to możemy z przyjemnością to mleko pić. Wielu z nas nie posiada żadnej wiedzy na temat teorii względności Einsteina i mielibyśmy nie lada kłopot, gdybyśmy musieli ją komuś wyjaśnić. Nie tylko nie posiadamy wiedzy na temat teorii Einsteina, ale dla większości z nas jest ona całkiem obojętna. W tym przypadku nasza niewiedza i obojętność nie okażą się dla nas ani tragiczne, ani zgubne.
W pewnych sprawach jednak skutki niewiedzy i obojętności mogą okazać się zarówno tragiczne, jaki i zgubne. Jedna z takich kwestii jest odpowiedź na pytanie: kto według Biblii jest chrześcijaninem? Innymi słowy, kiedy, zgodnie z Pismem Świętym, mężczyzna, kobieta, chłopiec lub dziewczyna mają prawo nazywać się chrześcijanami?
Nie można zbyt pochopnie zakładać, że ktoś jest chrześcijaninem. Przyjęcie błędnego założenia w tej sprawie miałoby tragiczne i śmiertelne skutki. Dlatego chcę przedstawić tutaj cztery biblijne aspekty odpowiedzi na pytanie: kto według Biblii jest chrześcijaninem?

1. Chrześcijanin według Biblii to człowiek, który uświadomił sobie, że jego własny grzech jest dla niego poważnym problemem.

Podstawową i zasadniczą cechą odróżniającą wiarę chrześcijańską od innych religii świata jest to, że chrześcijaństwo jest w swej istocie wiarą grzesznika. Kiedy anioł zapowiedział Józefowi zbliżające się narodziny Jezusa Chrystusa, użył następujących słów: „A urodzi syna i nadasz mu imię Jezus: albowiem On zbawi lud swój od grzechów jego.” (Mat. 1,21). Apostoł Paweł w 1 Liście do Tymoteusza 1,15 napisał: „Prawdziwa to mowa i w całej pełni przyjęcia godna, że Chrystus Jezus przyszedł na świat, aby zbawić grzeszników, z których ja jestem pierwszy.”. Sam Pan Jezus Chrystus mówi w Ewangelii Łukasza 5,31-32: „Nie potrzebują zdrowi lekarza, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem wzywać do upamiętania sprawiedliwych, lecz grzesznych.”. Chrześcijanin to ktoś, kto szczerze stanął przed problemem swojego własnego grzechu.
Kiedy sięgamy do Pisma Świętego, to widzimy, że każdy z nas ma dwojaki, osobisty problem w związku z grzechem. Z jednej strony mamy problem obciążającego nas rejestru, a z drugiej problem skażonego serca. Jeśli prześledzimy biblijne nauczanie o grzechu, począwszy od trzeciego rozdziału Pierwszej Księgi Mojżeszowej, gdzie czytamy o tragicznym buncie człowieka przeciw Bogu i jego upadku w grzech, a następnie prześledzimy naukę o grzechu we wszystkich kolejnych księgach aż do Objawienia Jana, przekonamy się, że można bez nadmiernego uproszczenia powiedzieć, iż wszystko czego Biblia naucza o grzechu sprowadza się do dwóch podstawowych problemów – problemu obciążającego rejestru i problemu skażonego serca.
Co mam na myśli, kiedy mówię o obciążającym nas rejestrze? Używam tego sformułowania, aby opisać to, czego naucza Pismo Święte o winie człowieka z powodu grzechu. Biblia mówi wyraźnie, że każdy z nas, na długo zanim pojawił się na tym świecie, posiadał już obciążający rejestr: „Przeto jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, tak i na wszystkich ludzi śmierć przyszła, bo wszyscy zgrzeszyli.” (Rzym. 5,12).
Kiedy „wszyscy” zgrzeszyli? Otóż wszyscy zgrzeszyli w Adamie. Został on wyznaczony przez Boga, by reprezentować cały ród ludzki. Kiedy on zgrzeszył, zgrzeszyliśmy w nim i my, i upadliśmy wraz z nim w jego pierwszym występku. Wtedy właśnie ów grzech nas obciążył. Dlatego apostoł Paweł napisał w 1 Liście do Koryntian 15,22: „Albowiem jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni.”. Człowiek został stworzony bez grzechu, lecz z chwilą, gdy Adam zgrzeszył w ogrodzie Eden, my również zostaliśmy obciążeni winą. Upadliśmy w nim w jego pierwszym grzechu, a ponieważ należymy do rodu ludzkiego, ciąży na nas potępienie.
Co więcej, Pismo Święte naucza, że od czasu naszych narodzin gromadzimy sobie dodatkowa winę z powodu własnych, osobiście popełnionych grzechów. Każdy kolejny grzech jeszcze powiększa naszą winę. Słowo Boże mówi: „Zaiste, nie ma na ziemi człowieka sprawiedliwego, który by tylko dobrze czynił i nie grzeszył.” (Kazn. 7,20). Nasz rejestr w niebie wygląda źle. Wszechmocny Bóg przyrównuje całe nasze życie do swojego niewzruszonego standardu, w którym nie ma pobłażania dla jakiegokolwiek grzechu. Standard ten dotyczy nie tylko naszych czynów, lecz także naszych myśli i najgłębszych motywów naszych serc – do tego stopnia, że Pan Jezus powiedział, iż nawet niesprawiedliwy gniew jest takim samym grzechem jak morderstwo, a spoglądanie z pożądaniem takim samym grzechem jak cudzołóstwo (Mat. 5,21-22; 27-28).

Bóg prowadzi szczegółowy rejestr, a znajduje się on pośród „ksiąg”, które zostaną otwarte w Dniu Sądu Ostatecznego (Obj. 20,12). W księgach tych zapisana jest każda myśl, każda motywacja, każdy zamiar, każdy uczynek i każde ludzkie doświadczenie, które sprzeciwiają się Bożemu świętemu prawu – albo przez niewypełnienie jego wymogów, albo przez złamanie go. Mamy więc problem obciążającego rejestru – rejestru orzekającego o naszej winie. Jesteśmy obciążenie winą nie tylko z powodu naszego złego dziedzictwa, ale ciąży na nas też autentyczna wina z powodu realnego grzechu osobiście popełnionego przeciwko prawdziwemu, świętemu i żywemu Bogu. Dlatego właśnie Pismo Święte mówi nam, że cały rodzaj ludzki jest winny przed obliczem Wszechmocnego Boga (Rzym. 3,19).
Czy problem własnego, obciążającego rejestru stał się dla ciebie kiedykolwiek powodem poważnego zaniepokojenia? Czy uświadomiłeś sobie prawdę, że Wszechmocny Bóg uznał cię za winnego z chwilą, gdy zgrzeszył twój praojciec Adam, a także to, że ciąży na tobie wina za każde słowo wypowiedziane wbrew doskonałej świętości, sprawiedliwości, czystości i prawości? Bóg wie o każdej rzeczy, którą sobie przywłaszczyłeś, naruszając święte prawo własności. On wie o każdym słowie, które wypowiedziałeś niezgodnie z doskonałą, absolutną prawdą. Czy kiedykolwiek uświadomiłeś to sobie na tyle, by pojąć, że Wszechmocny Bóg ma wszelkie prawo wezwać cię przed swój Tron i zażądać rozliczenia z każdego czynu sprzecznego z Jego prawem, a który obarczył twoją duszę winą?
Jednak ten obciążający rejestr nie jest naszym jedynym problemem. Mamy jeszcze dodatkowy problem – problem skażonego serca. Biblia naucza, że problem naszego wynika nie tylko z tego,co zrobiliśmy, lecz również z tego, kim jesteśmy. Kiedy Adam zgrzeszył, nie tylko stał się winny przed Bogiem, ale także jego natura uległa skażeniu i zanieczyszczeniu.
Skażenie to opisane jest w Księdze Jeremiasza 17,9: „Podstępne jest serce, bardziej niż wszystko inne, i zepsute, któż może je poznać?
Jezus mówi o tym w Ewangelii Marka 7,21: „Albowiem z wnętrza, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli ...”, a następnie nazywa kolejne grzechy, o których możemy przeczytać codziennie w każdej gazecie – morderstwa, cudzołóstwo, bluźnierstwo, pycha. Te rzeczy wypływają z ludzkiego skażonego serca jak woda ze studni artezyjskiej. Zauważ przy tym, że nie powiedział On: „Albowiem z zewnątrz, z powodu nacisku otocznia i negatywnych wpływów społeczeństwa, pochodzą morderstwa, cudzołóstwo, pycha i kradzież”. Tak powiedzieliby nam dziś „eksperci” w dziedzinie socjologii. Utrzymują oni, że to właśnie „uwarunkowania społeczne” są powodem przestępstw i nieposłuszeństwa. Tymczasem Jezus mówi, że ich przyczyną jest stan ludzkiego serca.
Każdy z nas ma z natury serce, które Pismo Święte opisuje jako całkowicie zepsute, jako źródło wszelkiego rodzaju niegodziwości. W Liście do Rzymian 8,7 czytamy, że „… zamysł ciała jest wrogi Bogu; nie poddaje się bowiem zakonowi Bożemu, bo też nie może.”. (ang. dosł.: cielesny umysł jest wrogością wobec Boga – przyp. tłum.). Paweł nie twierdzi, że cielesny umysł, czyli umysł, który nie został nigdy odnowiony przez Boga, zawiera w sobie pewna dozę wrogości. On nazywa go wrogością samą w sobie. Zamysł ciała (cielesny umysł) jest wrogi Bogu. Naturalny stan każdego ludzkiego serca i umysłu można zobrazować jako zaciśnięta pięść podniesiona przeciwko żywemu Bogu. Jest to właśnie ten wewnętrzny problem zepsutego serca – serca, które jest rozmiłowane w grzechu, serca wrogiego Bogu.
Czy rozwiązanie problemu skażonego serca stało się dla ciebie głęboką, naglącą potrzebą? Nie pytam o to, czy w teorii uznajesz ludzką grzeszność. Być może zgodziłbyś się z istnieniem grzesznej natury i grzesznego serca. Jednak moje pytanie brzmi: czy twój obciążający rejestr i twoje skażone serce stały się dla ciebie kiedykolwiek powodem głębokiego, wewnętrznego niepokoju? Czy doświadczyłeś w jakiejś mierze tego realnego, wewnętrznego uświadomienia sobie okropności swojej winy wobec świętego Boga? Czy dostrzegłeś brzydotę serca, które jest podstępne … bardziej niż wszystko inne, i zepsute?

Chrześcijaninem według Biblii jest osoba, która z pełną powagą wzięła sobie do serca to, że jej własny grzech jest dla niej poważnym problemem. Możemy różnić się między sobą tym, do jakiego stopnia odczuwamy ten ogromny ciężar naszego grzechu, a także długością czasu, jaki zajęło nam uświadomienie sobie posiadania obciążającego rejestru i skażonego serca. Okoliczności bywają różne, ale co do zasady Jezus Chrystus, wspaniały Lekarz, nigdy nie uzdrowił skażonego serca nikomu, kto nie uznałby sam siebie za grzesznika. Powiedział On: „Nie potrzebują zdrowi lekarza, lecz ci, co się źle mają; nie przyszedłem wzywać do upamiętania sprawiedliwych, lecz grzeszników.” (Mar. 2,17).
Czy jesteś chrześcijaninem zgodnie z tym jak uczy Biblia – takim, który z powagą potraktował problem swojego grzechu? 
 

* * *

 
2. Chrześcijanin według Biblii to człowiek, który poważnie rozważył jedyny Boży ratunek dla grzesznika.

Biblia wielokrotnie mówi nam, że Wszechmocny Bóg podjął inicjatywę, by uratować grzesznego człowieka. Wersety, które część z nas zna nawet na pamięć, wskazują na Bożą inicjatywę zapewnienia ratunku grzesznikowi: „Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał …” (Jan. 3,16); „Na tym polega miłość, że nie myśmy umiłowali Boga, lecz że On nas umiłował i posłał Syna swego jako ubłaganie za grzechy nasze.” (1 Jana 4,10); „Ale Bóg, który jest bogaty w miłosierdzie, dla wielkiej miłości swojej, którą nas umiłował …” (Efez. 2,4).
Tym, co odróżnia wiarę chrześcijańską od pozostałych religii jest to, że nie jest ona programem samopomocy, polegającym na ulepszaniu samego siebie z Bożą pomocą. Wyjątkowość przesłania wiary chrześcijańskiej polega na tym, że uznając Chrystusa za jedyny Boży ratunek dla grzeszników, za jedynego Zbawiciela. Naszą wiarę wyróżnia również to, że prawdziwy ratunek przychodzi do nas z góry i spotyka nas tam, gdzie właśnie jesteśmy. Nie jesteśmy w stanie podźwignąć się o własnych siłach, lecz Bóg w swoim miłosierdziu wkracza w nasza sytuację i czyni coś, czego sami nigdy nie moglibyśmy dla siebie zrobić.
Na podstawie Pisma Świętego chcę przedstawić trzy kluczowe, proste lecz cudownie głębokie aspekty Bożego ratunku dla grzesznika:
Po pierwsze, Boży ratunek dla grzesznika zawiera się w Osobie. Każdy, kto poważnie zastanowi się nad Bożym rozwiązaniem dla problemu ludzkiego grzechu, dostrzeże w Piśmie Świętym, że nie jest nim jakiś zbiór koncepcji myślowych, niczym w jakiejś filozofii; nie można też znaleźć tego rozwiązania w żadnej instytucji, lecz zawiera się ono w jednej Osobie: „Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, ...” (Jan. 3,16); „A urodzi syna i nadasz mu imię Jezus; albowiem On zbawi lud swój od grzechów jego.” (Mat. 1,21). Sam Jezus powiedział: „Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie.” (Jan. 14,6).
Boży ratunek dla grzesznika zawiera się w Osobie, a ta Osobą jest nikt inny, jak nasz Pan, Jezus Chrystus – wieczne Słowo, które stało się człowiekiem, jednocząc tym samym prawdziwą naturę ludzką ze swoją Boską naturą. Oto właśnie przygotowane przez Boga rozwiązanie dla człowieka posiadającego obciążający rejestr i skażone serce – Zbawiciel, który jest jednocześnie Bogiem i człowiekiem, w którym obie te natury zawarły się na zawsze w jednej Osobie. Jeśli twój problem grzechu ma zostać rozwiązany w biblijny sposób, stanie się to jedynie wtedy, gdy osobiście zwrócisz się do Pana Jezusa o jego rozwiązanie. Jest to wyjątkowy aspekty wiary chrześcijańskiej: grzesznik, pogrążony w swoim grzechu, staje przed pełnym łaski Zbawicielem; bezsilny grzesznik będący w desperackiej potrzebie i Zbawiciel posiadający nieograniczoną moc przebaczania grzechów, zostają ze sobą połączeni za sprawą Prawdy Ewangelii. W tym ujawnia się Boża chwała Dobrej Nowiny dla grzesznika!
Po drugie, Boży ratunek dla grzesznika koncentruje się wokół krzyża, na którym umarł Jezus Chrystus. Czytając Pismo Święte odkrywamy, że Boże rozwiązanie skupia się w wyjątkowy sposób na krzyżu Jezusa Chrystusa. Jan Chrzciciel posługuje się starotestamentowym obrazem baranka ofiarnego, gdy wskazuje na Jezusa i mówi: „… Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata.” (Jan. 1,29). Sam Jezus powiedział o sobie: „… Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służył i oddał życie swoje na okup za wielu.” (Mat. 20,28).
Prawdziwe poselstwo Ewangelii tak bardzo koncentruje się na krzyżu, że apostoł Paweł nazywa je mową o krzyżu: „Albowiem mowa o krzyżu jest głupstwem dla tych, którzy giną, natomiast dla nas, którzy dostępujemy zbawienia, jest mocą Bożą.” (1 Kor. 1,18). Kiedy Paweł przybył do Koryntu – do ośrodka myśli intelektualnej i pogańskiej filozofii greckiej – nie posłużył się tamtejszą retoryką, lecz, jak sam stwierdził: „Albowiem uznałem za właściwe nic innego nie umieć między wami, jak tylko Jezusa Chrystusa i to ukrzyżowanego.” (1 Kor. 2,2).
Nie powinniśmy myśleć o krzyżu jako abstrakcyjnym pojęciu lub symbolu religijnym; znaczenie krzyża określa bowiem sam Bóg. Krzyż był miejscem, na którym Bóg złożył grzechy swojego ludu na swojego Syna, przypisując Mu nasze winy. Na krzyżu Bóg przeniósł nasze przekleństwo na swojego Syna. Apostoł Paweł ujął to w następujący sposób: „Chrystus wykupił nas od przekleństwa zakonu, stawszy się za nas przekleństwem ...” (Gal. 3,13) oraz: „On Tego, który nie znał grzechu, za nas grzechem uczynił, abyśmy w Nim stali się sprawiedliwością Bożą.” (2 Kor. 5,21).
Krzyż nie jest jakimś mglistym, nieokreślonym symbolem ofiarnej miłości; przeciwnie, jest on potężną manifestacją tego, że Bóg może wybaczyć winy grzeszników i nadal pozostać sprawiedliwym. Na krzyżu, Bóg, złożywszy grzechy swojego ludu na Chrystusie, wydaje wyrok na Syna, jako przedstawiciela swego ludu. Na krzyżu Bóg wylewa swój gniew, bez domieszki miłosierdzia, tak długo, aż Jego Syn wydaje z siebie okrzyk: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił ...?” (Ps. 22,2; Mat. 27,46).
Na Golgocie Bóg ukazuje w fizycznym wymiarze to, co dzieje się w niewidzialnym, duchowym wymiarze. Okrywa niebo całkowitą ciemnością, aby dać ludziom poznać, że właśnie pogrąża swojego Syna w ciemnościach piekła, karząc Go za twoje i moje grzechy. Jezus wisi na krzyżu niczym przestępca; tłum ma dla Niego jeden tylko werdykt: „Precz z nim! - Ukrzyżuj go! - Wydaj go na śmierć!” – a Bóg nie interweniuje. Na widocznej dla ludzi scenie Bóg ukazuje to, co dokonuje się w sferze niewidzialnej. Traktuje swojego Syna jak przestępcę, powodując, że Jezus w głębi własnej duszy odczuwa cały ten straszliwy gniew, który powinien był zostać wylany na nas.
Po trzecie, Boży ratunek dla grzesznika jest skierowany do wszystkich ludzi i oferowany jest wszystkim, bez względu na osobę. Kiedy jeszcze nie mamy świadomości powagi naszego własnego grzechu, łatwo przychodzi nam myślenie o tym, że Bóg przebacza grzesznikom. Ale kiedy zaczynamy pojmować, czym jest grzech, nasz sposób myślenia ulega zmianie. Wtedy dociera do nas, że jesteśmy prochem ziemi, stworzeniami, których życie i każdy oddech zależą całkowicie od Boga, w którym „… żyjemy i poruszamy się, i jesteśmy ...” (Dz. 17,28).

Zaczynamy poważnie traktować fakt, że ośmieliliśmy się sprzeciwić Bogu,który skazał na wieczne ciemności aniołów, kiedy ci zbuntowali się przeciwko Niemu. Uświadamiamy sobie, że ten święty Bóg widzi wszystko to, co wydostaje się z naszego nieczystego, zepsutego serca. Wówczas wołamy: „O Boże, przecież Ty jesteś sprawiedliwy! Gdybyś miał dać mi to, na co zasługuję z powodu moich grzechów, byłby to tylko gniew i sąd! Jakże możesz mi wybaczyć i nadal pozostać sprawiedliwym? Jak możesz być Bogiem postępującym zgodnie z prawem i nie skazać mnie na wieczną karę wraz ze zbuntowanymi aniołami?”
Kiedy zaczynamy uświadamiać sobie realność własnego grzechu, przebaczenie naszych win staje się najbardziej uporczywym problemem, z jakim kiedykolwiek zmagał się nasz umysł. Wtedy właśnie potrzebujemy wiedzieć, że w jednej Osobie, i to w tej Osobie ukrzyżowanej, Bóg zapewnił rozwiązanie problemu grzechu dla wszystkich ludzi i zaoferował je wszystkim, bez względu na osobę.
Gdyby dostępność Chrystusa została obwarowana jakimikolwiek warunkami, musielibyśmy powiedzieć: „Z pewnością nie spełniam tych warunków; z pewnością się nie kwalifikuje.”. Cudem ratunku przygotowanego przez Boga dla grzesznika jest to, że przychodzi on nieobwarowany żadnymi warunkami: „Nuże, wszyscy, którzy macie pragnienie, pójdźcie do wód, a którzy nie macie pieniędzy, pójdźcie, kupujcie i jedzcie! Pójdźcie, kupujcie bez pieniędzy i bez płacenia wino i mleko!” (Izaj. 55,1); „… tego, który do mnie przychodzi, nie wyrzucę precz;” (Jan. 6,37).
Spójrz na piękno tej niezgłębionej, bezwarunkowej oferty Bożego miłosierdzia w Jezusie Chrystusie! Nie potrzebujemy, aby Bóg zstąpił z nieba i wywołał nas po imieniu, mówiąc, że mamy prawo przyjść. Mamy niczym nieograniczoną ofertę miłosierdzia zawartą w słowach Jego własnego Syna: „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie.” (Mat. 11,28).

Bóg jednakże określił dwie zasady: Upamiętajcie się i wierzcie. O wczesnej służbie Jezusa napisano następujące słowa: „A potem, gdy Jan został uwięziony, przyszedł Jezus do Galilei, głosząc ewangelię Bożą i mówiąc: Wypełnił się czas i przybliżyło się Królestwo Boże, upamiętajcie się i wierzcie ewangelii.” (Mar. 1,14-15). Po swoim zmartwychwstaniu Jezus powiedział swoim uczniom, że „… począwszy od Jerozolimy, w imię Jego ma być głoszone wszystkim narodom upamiętanie dla odpuszczenia grzechów.” (Łuk. 24,47). Apostoł Paweł wzywał „… zarówno Żydów, jak i Greków do upamiętania się przed Bogiem i do wiary w Pana naszego, Jezusa.” (Dz. 20,21).

Koniec części pierwszej

Źródło przedruku: Wydawnictwo Ewangeliczne, Poznań 2016
Tytuł oryginalny: »What is a Biblical Christian?« Albert N. Martin
https://www.chapellibrary.org/

Tłumaczenie: Małgorzata Woźniak, Szymon i Maria Krystoń
https://www.agape-poznan.org/

Cytaty z Pisma Świętego (ST i NT): „Towarzystwo Biblijne w Polsce”, Warszawa 2008 - „Biblia Warszawska” / BW

Albert N. Martin był przez czterdzieści sześć lat (1962-2008) pastorem zboru „Trinity Baptist Church of Montville” w New Jersey USA.
„Jego nauczanie znane jest z gruntownej i głębokiej ekspozycji Słowa Bożego. Obecnie jego służba skupia się na pisaniu książek o tematyce chrześcijańskiej i wykładaniu na chrześcijańskich konferencjach.” (Wydawnictwo Ewangeliczne, Poznań)
Albert N. Martin
https://www.facebook.com/pastormartintribute/


Postscriptum
Z biblioteczki bloga:
»Dla poszukujących Bożej Prawdy … (3)«