w oparach wyobrażeń i w kulcie pogaństwa
cz.1.
Według kalendarza gregoriańskiego – mamy
teraz kwiecień. Niedawno zakończyła się Wielkanoc. Wszyscy Chrześcijanie, bez
względu na denominacje wiedzą co Ona oznacza. Nawet ludzie świeccy (ateiści)
oraz osoby innych wyznań mieszkających w Polsce, mają o tym jakieś pojęcie. Na
całym świecie jest podobnie. To nasuwa mi myśl, że Ewangelia naszego Pana –
dotarła już do większości narodów tej ziemi. Rzecz jasna, że nie wszyscy uwierzyli
(i zawsze będą tacy ludzie), a ci co uwierzyli – przyjęli ją, ale jak ?
Z każdym kolejnym rokiem mojego
biblijnego nawrócenia, coraz bardziej dręczą mnie myśli (obawy), co do kierunku,
w którym zmierza dzisiejsze chrześcijaństwo. Jak często mawia w kazaniach,
jeden z moich starszych Braci w wierze: „Zamieszanie
w świecie religii jest o wiele większe, niż zamieszanie w świecie polityki”.
A przecież pozornie wydawałoby się, że chrześcijaństwo jest liczebnie i
doktrynalnie bardzo silne na świecie. Na przykład, gdyby na Ziemię przyleciał
jakiś „niezorientowany” anioł Boży (to taki delikatny żart, nie chcę nikogo
gorszyć); i zacząłby przyglądać się zza
chmur ludziom wołających i śpiewających w imieniu Syna Człowieczego –
uradowałby się zapewne bardzo. Jeśli jednak zszedłby na dół i przybrał postać
zwykłego człowieka (jest to możliwe / Hebr.13,2); i spędziłby trochę ziemskiego
czasu, wśród Chrześcijan – co by ujrzał ? Obawiam się (nie jestem aniołem !),
że oniemiały - ujrzałby jakiś „chrześcijański supermarket” z głównym szyldem
(logo marki) – TRADYCJA RELIGIJNA BABILONU. Rozważając to, od jakiegoś czasu i
pisząc tego posta na kwiecień (prosząc jednocześnie Pana o kierownictwo w
Duchu), ułożyłem trzy pytania do tych moich refleksji:
► Ile z Dobrej Nowiny o zbawieniu, czyli
o Królestwie Bożym – jest dziś zrozumiane i przyjęte przez ludzi indywidualnie,
jak i przez całe narody ?
► Czy wiek XX i początek XXI, poprzez
wielce rozwinięte sposoby porozumiewania się, przetwarzania i rozpowszechniania
wiadomości (wiedzy), pomaga dziś ludziom właściwie rozumieć wiadomość od samego
Boga ― Ewangelię ?
► Na ile dziś, Ewangelia Jezusa Chrystusa
jest zanieczyszczona (skażona) przez ludzkie wyobrażenia i błędne doktryny bałwochwalcze,
które kryją kult pogaństwa ?
Boję się odpowiadać na te pytania
wprost, dlatego posłużę się poniżej przykładami, które nasunęły mi się w sercu
– podczas ostatniej „atmosfery tradycji” nadchodzących świąt kalendarzowych w
marcu. Rozważania te będą dotyczyły oczywiście wspomnianej już Wielkanocy, tak
bezprecedensowego wydarzenia dla całej ludzkości, a w szczególności dla
Chrześcijan. Jednak spojrzenie to będzie dotyczyło skażonego obecnie przekazu
― wobec Dobrej Nowiny sprzed 2000 lat, zapisanej w kanonie Nowego Testamentu. Słowo
Boże - nie zmienia się, świat i ludzie - tak.
Kiedyś Europa była dumna ze swych
chrześcijańskich korzeni. W drugiej połowie XX wieku, szybkiego tempa nabrały
przeobrażenia i modyfikacje społeczne. Nastąpiło wymieszanie różnych
światopoglądów, tworząc pewnego rodzaju „kontrolowany chaos”; a z drugiej
strony zaczęto nawoływać ludzi do idei świeckiego humanizmu. Czy Europa (Unia
Europejska) staje się jak przysłowiowa „wieża Babel” ? Tradycje są niedoceniane
lub zmieniane. Jedni się cieszą, drudzy protestują. [ Nie poruszam teraz
kwestii moralnych, związanych z ludzkim życiem, w obszarach takich jak:
małżeństwo, życie seksualne, odbieranie życia, czy używki ]
W przypadku tradycji świeckich -
zwyczajowych (kultura społeczna / normy moralne), jak sposoby witania się i
wysławiania w danym języku / np. w okazywaniu szacunku innym, itp. – jestem
osobiście jak najbardziej „za”. Natomiast, co do tradycji wywodzących się z
religii i mających charakter kultu – jestem stanowczym przeciwnikiem. W
tradycji religijnej, aż roi się od pogańskich zwyczajów ludowych, które zostały
asymilowane na potrzeby religii, by zjednać sobie przez wieki poddanych
(„laikat” / z gr. lud, pospólstwo). To tak, jakby poprosić szatana, by nam
pomógł głosić Ewangelię Pana Jezusa innym ludziom. Co to za sojusz ? Z kim ?!
Ktoś może mi zarzucić, że przecież tradycje
(obyczaje / w tym religijne), scalają każdy naród i dają mu poczucie tożsamość
(wspólnoty) i zrozumienia. Tak, zgadzam się z tym; ale to nie jest moja
perspektywa patrzenia na świat. Obecnie Biblia stała się dla mnie PERSPEKTYWĄ
patrzenia, a Nowy Testament – nauką, która mnie obowiązuje. Nie z przymusu lub
panicznego strachu, tylko z powodu świadomego pragnienia podobania się Bogu
Ojcu w Jezusie Chrystusie przez Ducha Świętego. Jest to dar łaski zbawienia, na
który nie zasłużyłem, ale go przyjąłem. Zgodziłem się na to. A skoro tak, to konsekwencją
musi być odrzucenie przeze mnie nauk i zwyczajów niebiblijnych; po to, by
uszanować i wypełniać wolę Bożą zawartą w Jego wiadomości (przekazie) – jest
nią oczywiście Dobra Nowina o Królestwie Bożym. Tu kłania się sprawa oddania
swego serca dla ojczyzny, tylko której …?
„Bo ci, którzy tak mówią, okazują, że ojczyzny szukają. I
gdyby mieli na myśli tę, z której wyszli, byliby mieli sposobność, aby do niej
powrócić;
Lecz oni zdążają do lepszej, to jest do niebieskiej. Dlatego Bóg nie
wstydzi się być nazywany ich Bogiem, gdyż przygotował dla nich miasto”
List do Hebrajczyków 11,14-16 / cały kontekst
11,1-12,29
Sam jestem eks-Katolikiem, dlatego znam
potęgę (siłę) tradycji religijnej, tak mocno zakorzenionej zarówno w mojej
rodzinie, jak i środowisku, w którym żyję oraz całym kraju. W brew temu
wszystkiemu, odkąd się nawróciłem w Duchu Świętym, a Ewangelię Chrystusa –
nauczali i nauczają mnie, Bracia godni zaufania (II Tym. 2,2); odrzucam wszelką tradycję religijną oraz ją
krytykuję.
Poprzednio pisałem o zagrożeniach
duchowych w Polsce – na przykładzie skażenia w protestantyzmie: charyzmatycy
głoszący fałszywe przebudzenie w wierze („cuda” i „rozwodniona” emocjonalnie
ewangelia) oraz „bracia-ekumeniści” prowadzący ludzi wierzących
biblijnie z powrotem do Rzymu. Stają się oni pomału jedną „drużyną” („team’em
zwiedzenia protestanckiego”). Jeszcze potężniejszą grupą dokonującą
nieporównywalnie większego skażenia Dobrej Nowiny (pod kątem wpływów i
liczebności) jest „kościół łaciński”, czyli KRK (Rzym). Wpływa on nie tylko na
obszar całego chrześcijaństwa, ale i na sferę świeckiego życia społecznego
narodów Ziemi. Jak ? Właśnie poprzez
tradycję.
Z tradycją religijną w doktrynie
KRK - ściśle związany jest kult religijny, czyli grzech bałwochwalstwa
religijnego (pogaństwa), potępiany przez Boga w ST i NT.
Tradycja religijna daje nowożytnemu
Rzymowi od wieków niesłychaną władzę. Przejawia się ona nie w orężu ze
stali i liczebności wojsk (dawniej, czy dziś) – to oddziaływanie na
ludzki umysł (serce / ludzka
duchowość - potrzeba szukania Boga). Do tego dochodzi wychowywanie całych
narodów z pokolenia na pokolenie, przez wieki. Ludzie są tak zwiedzeni
religijnie (mowa o chrześcijaństwie), że potrafią oddawać swe życie za błędne
doktryny - „Duchowego Babilonu”, który ma swoją stolicę umiejscowioną na
siedmiu wzgórzach (położenie miasta dosłowne).
W oszustwie tym, wbrew pozorom - siły są połączone. Dla uproszczenia, podzieliłem
je na „dwa światy”, choć w rzeczywistości oba mają wspólnego ojca, jest nim – „ojciec
kłamstwa” i podstępu.
Oto uproszczony podział sił - niewoli
tradycji, wg. mojego postrzegania:
1) świat religijnych kultów (wielowiekowe
nauki i tradycje narodowo-religijne, czyli duchowość / uczucia) ▬ nowożytni kapłani, którzy zmonopolizowali
pośrednictwo między wiernymi a Bogiem. Mam na myśli oczywiście system religijny (tzw. „religia”),
polegający na składaniu ofiar i wykonywaniu określonych rytuałów (w tym
„sakramentów”), by poprzez uczynki / pewne zabiegi rytualne – zjednać
sobie Boga. Jest to nic innego, jak podważenie łaski zbawienia Chrystusa wg.
Nowego Testamentu, gdzie człowiek nie może sobie na to zasłużyć – sam z siebie.
Syn Człowieczy (Bóg) złożył siebie, jako ofiarę przebłagalną za grzechy
wszystkich ludzi – jeden jedyny raz (2000 lat temu). Nikt i nic nie może do
tego być dodane; nie może też być przez nikogo powtórzone ! Więc, składanie
dziś ofiar Bogu na jakiś „ołtarzach” to BLUŹNIERSTWO !
[ nabożeństwo w kościele łacińskim –
tzw. „msza święta” – to wielokrotne powtarzanie ofiary Chrystusa w wykonaniu
kapłana poprzez „Najświętszą Eucharystię” / rzekomo prawdziwe „ciało i krew”
Chrystusa; nawet kościół luterański dziś podobnie twierdzi – osobiście to
słyszałem ]
Wszystko, co ma związek z Bogiem jest w
KRK ściśle związane z tradycją, która jest usankcjonowana nauczaniem wykraczającym
poza Ewangelię Jezusa Chrystusa. A wiele praktyk jest wymyślonych lub
zaczerpniętych z przeróżnych kultów pogańskich, by w ten sposób, w mniemaniu
Rzymu - „oddać cześć” Bogu.
Jak mówi nam cała Biblia – mężowie Boży,
czasami popełniali pewne pomyłki („potknięcia”), mimo, że podobali się Stwórcy
i pełnili Jego wolę. Pan Bóg musiał wówczas prostować ich drogi. Natomiast ten
duchowy Rzym – uważa się za nieomylnego „nauczyciela i obrońcę wiary”, i to
wbrew samej Biblii, na którą czasem się powołuje w swej hipokryzji.
Jeśli ty, będziesz krytykował doktryny
bałwochwalcze (nawet merytorycznie / niezgodność ze Słowem Bożym),
przeciwstawiając się dzisiejszym nikolaitom i „niewieście Izebel” (Obj.
2,6.15.20) – staniesz się wrogiem / np. heretykiem, sekciarzem, „wariatem” lub
pieniaczem w zborach, gdzie zalęgła się ekumenia. Protestanccy zwolennicy Rzymu
– zaczną cię straszyć: „ Nie sądź !
”.
To jest duchowa siła ― niewoli tradycji.
To jest duchowa siła ― niewoli tradycji.
2) świat medialnego oddziaływania (środki
kształtujące ludzką świadomość i wyobraźnię, czyli psychika / zmysły) ▬ media panujące nad przekazem informacji (pismo,
słowo i obraz: telewizja, kino, internet). Trzon stanowią:
a) marketing (reklama) – nakręcanie
sprzedaży i kreowanie potrzeb – popytu u ludzi, zwanych konsumentami. Działanie we wspólnym interesie z producentami i
sprzedawcami (w służbie dla bogini „Gospodarki”), np. handel - promocje i
rabaty w sceneriach aktualnych świąt religijnych o wymiarze tradycji (obyczajów,
kultury i folkloru);
b) serwisy informacyjne i programy
publicystyczne komercyjnych stacji TV (korporacje), które przypominają i
utwierdzają przyjęte: zwyczaje, obrzędy, legendy, czyli tradycja „do wyboru do
koloru”; dla przyjemności i zabawy dorosłych, jak i dzieci. Tworzy się przez
to, odpowiednią aurę danego okresu handlowo – religijnego (wg. kalendarza
gregoriańskiego). Jednocześnie odwołując się bardzo silnie do sfery uczuć –
rodzina (szczęście, miłość, radość, wspólnota). Media transmitują również uroczystości
ze „świata religijnego kultu” (choć
światopoglądowo mogą się bardzo różnić) lub zapraszają kapłanów i teologów do
studia. Nikomu to nie przeszkadza. Nie chodzi przecież o istotę wiary, tylko o
mamonę (np. krociowe zyski z reklam na antenie, w porach oglądalności). Kiedyś,
w języku potocznym (świeckim) nazywało się to: „praniem mózgu”. Dziś – zwie się
reklamą. A z drugiej strony - duchowni, którzy legitymizują tradycje, obyczaje
i symbole. Tu „dwa światy” się łączą (sacrum
i profanum na antenie). Tej
psychologiczno – socjologicznej propagandzie ulegają również ludzie wierzący
biblijnie (Protestanci), w większym lub mniejszym stopniu, ale jednak (sic !).
Presja społeczna. Psycholodzy nazwaliby to może: „szukaniem akceptacji w
grupie” (w otoczeniu). Jeśli się wyłamiesz – „będziesz inny”, narazisz się
przynajmniej na lekceważenie lub ostracyzm. Dlatego „płyń z nurtem” – nurtem
tego świata. Wtedy będzie miło, łatwo i spokojnie.
To jest świecka siła ― niewoli tradycji.
To jest świecka siła ― niewoli tradycji.
Zanim przejdę do wybranych konkretów,
zacytuję pierwszy fragment (z trzech) ze świadectwa byłego księdza katolickiego
– nawróconego biblijnie; z książeczki, którą kiedyś otrzymałem od kolejnego
Brata godnego zaufania w wierze.
„Rzym nie rezygnuje też z
tragicznego synkretyzmu, stawiającego na równi tradycję i Pismo Święte,
choć praktykę tę Pan Jezus Chrystus potępił. W nowym Katechizmie napisano:
«Tradycja święta i Pismo święte
ściśle się z sobą łączą i komunikują […] uobecniają i ożywiają w Kościele
misterium Chrystusa, który obiecał pozostać ze swoimi „przez wszystkie dni, aż
do skończenia świata” [pkt.80]»
«Święta Tradycja słowo Boże
przez Chrystusa Pana i Ducha Świętego powierzone Apostołom przekazuje w całości
ich następcom … [pkt.81]»
«Wynika z tego, że Kościół,
któremu zostało powierzone przekazywanie i interpretowanie Objawienia, «osiąga pewność swoją co do wszystkich
spraw objawionych nie przez same Pismo święte. Toteż obydwoje należy z
równym uczuciem czci i poważania przyjmować i mieć w poszanowaniu» (II Sobór Watykański, konstytucja Dei
verbum, 8).»
Oto
ewidentny przejaw faryzeizmu. Jeśli chodzi o autorytet Pan – w odróżnieniu od
Rzymu – powoływał się zawsze na Słowo Pisma Świętego („Napisano …”; „Czy nie
czytaliście …”). Podobnie apostoł Paweł stwierdził wyraźnie, że „Chrystus umarł
zgodnie z Pismem” (I Kor.15,3). Ignorując przykład Chrystusa, kościół rzymski
usiłuje jak kiedyś faryzeusze nadać tradycji wagę równą Słowu „znosząc Słowo Boże
przez [swoją] tradycję” (Mar.7,13). To Słowo Boże zawarte w Biblii jest
absolutnym autorytetem dla ciała Chrystusowego. „Uświęć ich w prawdzie. Słowo
Twoje jest prawdą” (Jan. 17,17)”
[ „Od Tradycji do Prawdy” Richard Peter Bennett / Portland, Oregon 5
lutego 1996; str. 24-25 ]
Przykład
I
Tradycje gadżetów wielkanocnych: „święconka” –
jajka, i inne pokarmy w koszyczku oraz tak trywialne symbole umieszczane w owym
koszyczku jak: „baranek wielkanocny” (z cukru lub ciasta), czy tzw. „zajączek
wielkanocny” (?!). Ktoś ze szczerych ludzi / z wierzących w Kościele Katolickim
– powie zdziwiony lub obruszony: „Ale to
przecież taka niewinna tradycja. To dla dzieci. Co w tym złego ?”. Inna
osoba, chcąca podeprzeć się „podwórkową teologią” odparuje: „Święconka – jajka, to przecież symbol nowego
życia, do którego powołuje nas …” (wolę nie kończyć).
Jak z miłością tłumaczyć ludziom
(bliźnim), że robią rzeczy nie mające nic wspólnego z Ewangelią Chrystusa; oraz
iż to, co robią nie ma żadnego znaczenia dla ich zbawienia ? A zbawienie jest
tu kluczową sprawą Wielkanocy, czyli Paschy („Pesach”: przejść, ominąć), obchodzonej w Izraelu na przełomie
naszego marca i kwietnia. Chrystus stając się tym, właściwym Barankiem Paschalnym – wszystko za nas wykonał, z miłości
do nas ! Teraz my, jeśli dobrowolnie to przyjmiemy (uwierzymy), w Chrystusie
otrzymujemy nową naturę przez Ducha
Świętego. Jest to zmiana życia - innego patrzenia na świat: porzucenie niewoli
grzechu (uświęcanie się) i pełnienie
woli Bożej wg. Ewangelii Chrystusa.
Jeśli jednak bałamuci się nasze umysły
(wiara pochodzi ze słuchania / rozumienia), od dziecka; to jak miliony ludzi mają
właściwie pojąć naukę samego Boga ? Ich umysły (serca) są zaprzątnięte
niepotrzebnymi zwyczajami i obrzędami, a wiele z nich ma ukryte pochodzenie. To
ich nie zbawi i nie przybliży do Boga. Może jedynie obrażać Stwórcę. Dlatego w
moim przekonaniu, tradycja religijna ma tak zgubny wpływ na ludzkie
poszukiwanie Boga Trójjedynego. Usypia sumienie
człowieka !
Kościół Rzymski naucza przez stulecia,
iż w tzw. Wielką Sobotę:
„Kapłani święcą pokarmy, to
zwyczaj nawiązujący do wieczerzy paschalnej Izraelitów, którą spożywał sam
Chrystus w Wielki Czwartek. Jest ona pozostałością z wczesnych wieków
chrześcijaństwa. To prawda wyrażona przez św. Pawła w słowach: «Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek
czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie»
(I Kor.10,35). Poprzez poświęcone pokarmy Kościół [Katolicki] błogosławi byt
doczesny …
Tak
poświęcone pokarmy, zwane powszechnie «święconką» lub «święconym», szczyci się
bardzo długą tradycją. Rodowód sięga aż VIII wieku, a w Polsce zaś pierwsze
praktyki święcenia pokarmów zanotowano w XIV wieku”.
Dalej w tym samym źródle można przeczytać
z rozbrajającą szczerością:
„(…) jajka ― nie mają odniesienia do posiłków
paschalnych, są pozostałością po kultach pogańskich, ale mają chrześcijańską
interpretację i oznaczają nowe, odradzające się życie, zwycięstwo życia nad
śmiercią”;
i dalej:
„W Polsce symbolikę święcenia jaj
rozpowszechnili zakonnicy niemieccy. (…) Zwyczaj malowania jaj – pochodzi z
czasów cesarstwa rzymskiego. (…) Najstarsze pisanki polskie pochodzą natomiast
z wieku X. (…) Dawniej malowaniem jajek zajmowały się tylko kobiety, mężczyznom
wtedy nie było wolno wchodzić do izby. Jeśli jednak by wszedł, wówczas
odczyniano urok, który nieproszony gość mógł rzucić na pisanki. Z początku
Kościół zabraniał spożywania jaj w Wielkanoc. Powodem było dążenie do
rozdzielenia tradycji Kościoła od obrzędowości pogańskiego kultu powiązanego ze
świętem zmarłych, w którym to jajko, odgrywało rolę symbolu – rozpoczęcia
nowego życia”.
[ Celowo nie podaję źródła, ale dociekliwe
osoby mogą bez trudu znaleźć w katolickich źródłach, w internecie - pochodzenie
różnych świąt, które Rzym asymilował na swoje potrzeby. Powyższy tekst jest
przeredagowany, ale sens pozostaje zgodny z oryginałem ]
( ! ) Chcąc
uczciwie pisać na temat dziwnych tradycji religijnych / tutaj na przykładzie
pokarmów – jajek; muszę wspomnieć o czymś, co mnie bardzo zdziwiło.
Stało się to podczas pisania tego posta i przeglądania różnych źródeł. A
mianowicie – symbol jajek (bejca) występuje również w judaizmie, i u
Żydów Mesjanistycznych ! Początkowo byłem skonsternowany. Jednak widzę, że
Żydzi również mają problem z niewolą tradycji, to tzw. „tradycja rabiniczna” (Talmud).
W jednym źródle można przeczytać dwa stanowiska co do Paschy (jako jedna i ta
sama tradycja – absurd !). Najpierw cytaty np. z Księgi Powtórzonego Prawa
(16,1-3), i tu jest zgodność; a później informacja (bez uzasadnienia), że jajko
na twardo – to symbol pokoju i przypomnienie o służbie w zburzonej Świątyni
Jerozolimskiej. A nawet jako symbol pamięci o Mojżeszu i Aaronie. W innym
źródle – bejca, to symbol płodności i „dodatkowej
ofiary składanej w czasach biblijnych w Świątyni”; a jeszcze gdzie indziej
(na tzw. „sederowym talerzu”):
„Po
lewej stronie półmiska kładzie się jajko (bejca) ugotowane na twardo. Po obraniu sieka się je i miesza z
soloną wodą (albo tylko moczy kawałek w słonej wodzie), a zjada przed rybą.
Symbolizuje ono życie i świątynną ofiarę”.
Być może to jest wytłumaczenie
(?):
„Pierwsze
Pisanki sprzed 4 tysięcy lat odkryto w wykopaliskach z Persji. Pisanki były
znane w starożytnej Mezopotamii, Grecji i Egipcie”.
oraz
„W
wielu kulturach jajko posiada taką samą symbolikę, bowiem jest to przede
wszystkim symbol życia, siły i płodności. Wielkanocne pisanki mają swoją
genezę w starosłowiańskich, pogańskich kultach. Jajko było powszechnym darem
wotywnym składanym bogom, a także
symbolem świąt słowiańskich. Jajo było
traktowane jako medium w kontaktach z duchami i bogami. Symbolizowało początek wszechświata, elipsę
słoneczną, witalność i długie życie. Według perskiego mitu o stworzeniu świata,
obecnego również w mitologii słowiańskich ludów, ze złotego słonecznego jajka
narodził się bóg najwyższy”.
Na zakończenie ujmę to jeszcze tak:
Stary Zakon był od Boga
(Prawo Mojżeszowe – rytuały), ale przestał obowiązywać, ponieważ przez ofiarę
Golgoty – staliśmy się wolni w Chrystusie, jako nowe stworzenie (pierworodni w Nim). I właśnie Jego Ewangelia nam
wystarcza do zbawienia, jeśli nią żyjemy i wytrwamy w niej, w Duchu Świętym. Nowy
Testament nazywa Chrystusa – Zakonem (Zakon Ducha). To kwestia duchowej
(osobistej) relacji z Bogiem, a nie fizycznych starań. Nie tworzymy innych
„nowych zakonów” (praw, rytuałów, obrzędów, liturgii); to uczynił właśnie
Kościół Rzymsko-Katolicki, wstępując na drogę herezji i bałwochwalstwa oraz
różnych praktyk pogańskich. Dlatego nazwa „Duchowy Babilon” niestety ma
uzasadnienie; to nie obrażanie i szczucie, to fakt wynikający ze sprzeczności
jakie tu wykazuję. KRK nie chce zrozumieć, że ani Stary Zakon, ani jakikolwiek
inny, nie jest w stanie usprawiedliwić żadnego człowieka przed Bogiem. Może to
zrobić sam Bóg, i On tego już dokonał.
Pascha, to ofiara
przez krew – w ST (II Mojż. 12,1-28 / zwierzę - baranek) i w całym NT,
który opiera się na tej pełnej ofierze paschalnej samego Boga / Baranka Bożego.
Pan Jezus podczas Ostatniej Wieczerzy z
uczniami (przed rzeczywistym oddaniem swego ciała i przelaniem swej krwi, jako
ofiary) - dokonał symbolicznej pamiątki tego, co Go czeka. Mesjasz nie
dawał apostołom swego prawdziwego ciała do jedzenia i nie upuszczał swej krwi
do kielicha. Użył do tego żydowskiego chleba przaśnego (maca), bo taki zapewne był w okresie Paschy zgodnie z Prawem oraz normalnego
wina. Pobłogosławi pokarm (dziękczynienie Bogu Ojcu), ale pokarmu tego nie
przemieniał w swe ciało i krew ! Później Pan Jezus przekazał polecenie, co do
owej Pamiątki swym wiernym, przez apostoła Pawła. I tylko to mamy czynić na
Jego Pamiątkę, aż przyjdzie (I Kor. 11,23-34). Nie ma mowy o innych pokarmach,
czy obrzędach (rytuałach). Wszystko inne to albo Stare Prawo, albo wymysły
ludzi (modyfikacje); różnych ludzi jak widzimy.
Wyżej wymienione słowa, tyczą się
oczywiście do osób nawróconych biblijnie. Nienawróceni natomiast, kiedy uwierzą
(chrzest w Duchu Świętym) i w wieku świadomym, przystąpią do chrztu wodnego - publiczne
wyznanie wiary w Chrystusa; również staną się wolnymi w Panu Jezusie. Tak mówi
Nowy Testament, i nic poza tym !! (Mat. 28,18-20)
Post z kolei – to
indywidualna postawa przed Bogiem naśladowców Chrystusa; nie ma nic wspólnego z
kalendarzem, i nie polega stricte na niejedzeniu mięsa („w duży, czy w mały
piątek”).
Innych zwyczajów
Wielkanocnych nawet nie warto komentować, szkoda czasu i papieru.
„Tak więc Zakon był naszym
przewodnikiem do Chrystusa, abyśmy z wiary zostali usprawiedliwieni. A gdy
przyszła wiara, już nie jesteśmy pod opieką przewodnika. Albowiem wszyscy
jesteście synami Bożymi przez wiarę w Jezusa Chrystusa”
List do Galacjan 3,24-26
Maca:
Koniec
części pierwszej